Powracamy do tematu krośnieńskiego dworca i problemów dotykających zarówno przewoźników, jak i pasażerów. O sprawie pisaliśmy w ubiegłym roku, zobacz: Krosno: co dalej z dworcem autobusowym?
Właściwie, czy zasadne jest mówienie o dworcu? Brakuje istotnych elementów, które powinny być na dworcu zgodnie z ustawą o transporcie zbiorowym. W Krośnie nie ma poczekalni, kas biletowych, ani punktu informacyjnego. Jest jedynie plac postojowy i zadaszone stanowiska przystankowe. Tymczasem opłatę od przewoźników pobiera się tak, jak by był to dworzec. Sami przewoźnicy twierdzą, że jest nawet gorzej, bo zarządca pobiera wyższe opłaty, niezgodne z uchwałą Rady Miasta.
- Informowaliśmy o tym urząd, ale nadal nie rozwiązano tej sprawy - mówią przewoźnicy.
Według naszych informacji Miasto ma prawo wypowiedzieć umowę dzierżawcy w przypadku, gdy nie są przestrzegane warunki, a jednym z warunków był pobór opłaty zgodny z uchwałą Rady Miasta.
Brak poczekalni i ubikacji z prawdziwego zdarzenia to głównie problem pasażerów. Za poczekalnię służą schody w Full Markecie, a za ubikację... wiele innych miejsc.
Brak środków na inwestycje?
Jak udało nam się dowiedzieć szacowane wpływy za sam wjazd przewoźników na dworzec miały wynosić blisko 20 tysięcy złotych miesięcznie. Jeżeli naliczane są dodatkowe opłaty, o których mówią przewoźnicy, to te wpływy mogą być jeszcze wyższe. Tymczasem opłata za dzierżawę według naszych ustaleń wynosi 2600 zł miesięcznie. Dzierżawca jest przy tym zobowiązany do zainwestowania ponad 200 tysięcy w prace remontowe i infrastrukturę dworca do 2021 roku.
Czy to wystarczy do osiągnięcia standardów godnych Krosna? To się okaże. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w ramach inwestycji ma powstać parterowy budynek zapewniający brakującą infrastrukturę. Jego planowane wymiary to około 3,5x10 m.
pd
Fot. Piotr Dymiński