Niedawno przyglądaliśmy się złej sytuacji na krośnieńskim "dworcu": Źle się dzieje na dworcu
Na nasze pytania dotyczące dworca odpowiedział Wydział Gospodarki Komunalnej UM Krosna. Okazuje się, że Miasto regularnie (dwa razy w miesiącu) dokonuje kontroli terenu przekazanego w dzierżawę.
Urzędnicy zwracali uwagę na to, co każdemu korzystającemu z "dworca" najbardziej rzuca się w oczy i... w nos. Uwagi dotyczyły sprzątania terenu dworca oraz częstotliwości w opróżnianiu toalety przenośnej typu Toi-Toi.
Zapytaliśmy też o doniesienia przewoźników dotyczące nieprawidłowości w pobieraniu opłat przez dzierżawcę. Przypominamy, że zgodnie z umową dzierżawca powinien pobierać opłaty na wcześniejszych zasadach, ponadto kwestia opłat od przewoźników regulowana jest też przez ustawę.
- W celu zbadania legalności pobierania przez dzierżawcę opłaty za korzystanie przez przewoźników z dworca autobusowego w Krośnie powiększonej o podatek Vat został złożony przez Dzierżawcę wniosek do Izby Skarbowej o interpretację w tej sprawie - odpowiada krośnieński magistrat.
Teren "dworca" nie wygląda na zadbany, zaplanowane przez dzierżawcę inwestycje nie są imponujące. Opłata za dzierżawę terenu to 2600 zł, podczas gdy wpływy za sam wjazd przewoźników na dworzec miały wynosić blisko 20 tysięcy złotych miesięcznie. Przedsiębiorcy, z którymi się kontaktowaliśmy, twierdzą, że płacą więcej, ponieważ zmieniono zasady naliczania opłat. Ich zdaniem zmiana jest niezgodna z zawartą z miastem umową.
Zapytaliśmy Urząd czy rozważano wypowiedzenie umowy dzierżawy "dworca". Otrzymaliśmy krótką odpowiedź: "Nie".
pd