Scenariusz bardzo częsty. Wiele osób ma "przyjemność" otrzymać taki albo podobny list. Na przykład nowi przedsiębiorcy i prezesi stowarzyszeń, którzy są zapraszani do dokonania wpisu w Krajowym Rejestrze Sądownym za jedyne 300 złotych. Takie pismo często ma "orzełka" w nagłówku pisma i bardzo poważnym tonem, z podaniem podstaw prawnych (rzecz jasna, wyssanych z palca - np. art. 22 Konstytucji RP).
Jednak gdy się bliżej przyjrzeć, to okaże się że to nie jest Krajowy Rejestr Sądowy (państwowy rejestr m.in. spółek oraz stowarzyszeń, bardzo ważny dla ich działalności - szczególnie w przypadku spółek które uważane są za powstałe dopiero po uzyskaniu wpisu) ale właśnie Krajowy Rejestr Sądowny - rejestr stworzony przez osoby prywatne, w którym wpis nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
Od kilku miesięcy z kolei jest "fala" prób wyłudzenia pieniędzy metodą "na Urząd Patentowy" - przedsiębiorcy zgłaszający znak towarowy do rejestracji dostają bardzo autentycznie wyglądającą "decyzję" o udzieleniu prawa ochronnego znakowi towarowemu na pewien okres oraz konieczności uiszczenia z tego tytułu opłaty, co jest normalną procedurą przewidzianą przez Prawo własności przemysłowej. Zgadzają się podstawy prawne, zgadza się kwota opłaty, zgadzają się konsekwencje braku wpłacenia żądanej kwoty (tj. wygaśnięcie decyzji o udzieleniu prawa ochronnego). Co się nie zgadzało? Termin zapłaty - tydzień zamiast ustawowych trzech miesięcy.
Takie działanie jest oczywiście przestępstwem (art. 286 § 1 Kodeksu karnego - Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8), nie mniej wydaje się to nie odstraszać rzesz oszustów którzy skutecznie wyłudzają w ten sposób pieniądze. Proceder ten będzie więc dalej kontynuowany, stąd trzeba wiedzieć jak się bronić.
Najprościej oczywiście będzie dowiedzieć się u samego źródła - tj. urzędu który miałby wysłać korespondencję z żądaniem zapłaty określonej kwoty, czy taka korespondencja została w ostatnim czasie nadana.
Oprócz tego można bardzo uważnie przeczytać pismo. Lampka kontrola powinna się zapalić w szczególności w sytuacji w której nie zgadza się nazwa urzędu - na przykład przez zamianę jednego słowa w nazwie czy. Na przykład gdy widzimy Urzond Skarbowy, Krajowy Rejestr Sadowny, Centralna Informacja i Ewidencja Gospodarcza zamiast Urząd Skarbowy, Krajowy Rejestr Sądowy, Centralna Ewidencja i Informacja Gospodarcza.
Jeżeli nazwa się zgadza, to warto sprawdzić dane do przelewu. Na przykład czy widnieje odbiorca albo czy zgadza się numer konta na który mielibyśmy przesłać żądane pieniądze. W wielu przypadkach będzie to bardzo łatwe, ponieważ wiele urzędów publikuje swoje oficjalne numery bankowe. Czasami powinna również zainteresować wysokość opłaty jaką mielibyśmy zrealizować - spora ilość czynności dokonywanych przed urzędami ma stałe opłaty wynikające z konkretnej ustawy lub rozporządzenia i jakakolwiek różnica pomiędzy wartością wynikającą z przepisów oraz kwotą widniejącą na liście jest poszlaką mówiącą że to pułapka.
Z kolei jeżeli takie wezwanie dostaniemy e-mailem, warto sprawdzić uważnie pole nadawcy pod kątem adresu e-mail (większość urzędów ma e-maile zakończone ".gov.pl") oraz treść wiadomości - czy nie ma w niej wielu błędów językowych i pod żadnym pozorem nie otwierać załączników do wiadomości.