KROSNO. Eugeniusz Nowakiewicz - wybitny absolwent SPLdM
Eugeniusz Nowakiewicz jest jednym z tych absolwentów Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie, którzy walczyli na różnych frontach II wojny światowej i zasłynęli jako znakomicie wyszkoleni piloci myśliwców. Takie postaci są dumą krośnieńskiej szkoły lotniczej, ale też i rodzin, które o nich pamiętają. W Krośnie cały czas mieszka rodzina Eugeniusza Nowakiewicza - syn jego kuzyna Emila - Andrzej Nowakiewicz z żoną oraz z dziećmi i wnukami, z którymi słynny pilot utrzymywał ścisłe kontakty aż do śmierci.
- To był nieprzeciętny człowiek. Prawdziwy pasjonat lotnictwa i jak sam o sobie mówił - był kozakiem, któremu wszystko się udawało. Często powtarzał, że tylko jak był w powietrzu, to czuł się wolny - wspomina zmarłego już "wujka Gienka" Andrzej Nowakiewicz.
Jako pilot myśliwski bronił Warszawy
Eugeniusz Nowakiewicz, kpt. pilot myśliwski, urodził się 2 stycznia 1920 r. w Jaśle, gdzie ukończył Szkołę Powszechną im. Romualda Traugutta i Państwowe Gimnazjum im. Króla Stanisława Leszczyńskiego. Lotnictwem i samolotami pasjonował się od najmłodszych lat i jako 16-latek postanowił zdawać do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich, wtedy jeszcze w Bydgoszczy. To był czerwiec 1936 r. Ukończył ją po trzech latach, w 1939 r., gdy SPLdM funkcjonowała już w Krośnie.
- Dzięki temu, że szkołę przeniesiono na krośnieńskie lotnisko był bliżej rodzinnego domu i bliskich. Mój ojciec był jego najbliższym kuzynem - mówi Andrzej Nowakiewicz.
Za to, że był wyróżniającym się adeptem lotnictwa i osiągnął wysokie wyniki w nauce pilotażu po ukończeniu szkolenia został skierowany do Ułęża k. Dęblina na specjalistyczny kurs dla pilotów myśliwców. Ukończył go z wynikiem bardzo dobrym i z szeregowego został awansowany na wyższy stopień wojskowy.
- To szkolenie otworzyło mu drzwi do wielkiego lotnictwa. Mógł latać na różnych samolotach myśliwskich, a z tego co opowiadał, był w tym bardzo dobry - wspomina A. Nowakiewicz.
W lipcu 1939 r., już kapral pilot, Eugeniusz Nowakiewicz został przydzielony do 123. Eskadry Myśliwskiej w Krakowie, która jeszcze przed wybuchem wojny w 1939 r. została przeniesiona w okolice Warszawy. Kiedy niemieckie samoloty zaczęły bombardować stolicę, Nowakiewicz brał udział w walkach obronnych, latając na polskich myśliwcach. Gdy dalsza walka powietrzna nie była możliwa, zgodnie z otrzymanym rozkazem, wraz z innymi lotnikami z eskadry wylądował w Rumunii, skąd statkiem dostał się do Francji.
- We Francji Gienek był najlepszy! Był tam asem polskiego lotnictwa. Po zakończeniu kariery lotniczej często wspominał, że dla jednej blaszki był w stanie igrać z losem i narażać swoje życie, ale takie było lotnictwo, które kochał do końca swoich dni. Nigdy nie żałował, że został pilotem - mówi o "wujku Gienku" Andrzej Nowakiewicz.
Najskuteczniejszy Polak w kampanii francuskiej
Jako pilot, który miał wysokie notowania w opinii dowództwa, Eugeniusz Nowakiewicz został przydzielony do Polskiej Bazy Lotniczej w Lyon Bayron, gdzie przeszedł szkolenie na nowoczesnych myśliwcach, by wspierać francuskie dywizjony w walce z Niemcami. Absolwent krośnieńskiej SPLdM latał w tzw. kluczu polskim nr 6. Odbywał nie tylko loty patrolowe, ale też atakował wraz z francuskimi pilotami niemieckie samoloty.
- We Francji Gienek zasłużył się bardzo. Z tego co mi wiadomo w kampanii francuskiej odniósł pewnych zwycięstw 3 i 5/6, co stawiało go na pierwszej pozycji wśród 48 polskich pilotów walczących we Francji - wyjaśnia A. Nowakiewicz. - Według informacji z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie był najskuteczniejszym polskim pilotem w walkach nad Francją - dodaje krewny wybitnego lotnika.
Uczestnik bitwy o Anglię
Po kapitulacji Francji, w drugiej połowie czerwca 1940 r., Eugeniusz Nowakiewicz wraz z innymi polskimi pilotami ratując się przed niewolą, uciekł do Anglii. Tam trafił do Polskiej Bazy Lotniczej w Eastchurch i został wcielony do polskiego Dywizjonu Poznańskiego 302, który wchodził w skład XII Grupy Myśliwskiej RAF. Jako doświadczony pilot samolotów myśliwskich brał udział w licznych walkach, w tym również w bitwie powietrznej o Wielką Brytanię. Za strącenie 5 samolotów nieprzyjacielskich został awansowany do stopnia porucznika.
- Z historii wiemy, że najwięcej zestrzeleń w bitwie o Anglię miał Dywizjon 303. Gienek latał w 302. Kiedy po latach zapytałem go, jak to było, odpowiedział, że ich eskadrę rzadko puszczano, bo byli w niej sami kozacy. Jak przylatywali na lotnisko, to przed wylądowaniem robili beczki, a to było zakazane, bo przez brawurę w kilku wypadkach zginęli świetni piloci. Ale podobno nie umieli inaczej, tacy byli, a sam Gienek miał kłopoty po zrobieniu zwycięskiej beczki. Podobno właśnie przez te beczki latali mniej niż piloci 303 - relacjonuje Andrzej Nowakiewicz.
Pierwsza wizyta w powojennej Polsce, maj 1987 r. Od lewej Eugeniusz i Andrzej Nowakiewiczowie.
Fot. z arch. Andrzeja Nowakiewicz.
Dobra passa pilota z krośnieńskiej szkoły lotniczej trwała dość długo. Przełom nastąpił w lipcu 1942 r., kiedy w czasie lotu patrolowego nad Francją został zestrzelony przez artylerię niemiecką i na uszkodzonym samolocie wylądował awaryjnie w okolicach Paryża. Na szczęście udało mu się ukryć przed szukającymi go Niemcami. Z pomocą przyszedł mu lokalny farmer, który skontaktował go z przedstawicielami ruchu oporu. Pod przybranym nazwiskiem, jako Hiszpan chory na gruźlicę, trafił do szpitala, skąd francuskie podziemie miało go przerzucić do Anglii. Nie udało się. Został zdradzony przez pracującego w lecznicy konfidenta. Został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa. Podczas trwającego kilka miesięcy śledztwa był bity i głodzony, a w konsekwencji umieszczony w obozie jeńców wojennych, najpierw w Szubinie, a następnie w Żaganiu. Został uwolniony przez wojska alianckie i przetransportowany do Anglii w styczniu 1945 r., kiedy ewakuowano jeńców na zachód.
- Gienek często wspominał internowanie i opowiadał, jaką torturą było głodzenie. Wspominał, że po wyjściu z niewoli nie mógł się najeść do syta, a głód był gorszą męką niż bicie i ból cielesny. Często mi mówił: Ty nie wiesz co to głód... - wspomina A. Nowakiewicz.
Pamiętał o Krośnie i Jaśle
Po wojnie wybitny pilot o jasielsko-krośnieńskich korzeniach pozostał w Anglii. Po rozwiązaniu polskich jednostek lotniczych, w drugiej połowie 1945 r., zaangażowany został do lotnictwa angielskiego w Lincoln, jako instruktor młodych adeptów lotnictwa, i awansował do stopnia kapitana. Do cywila przeszedł w 1947 r. Założył firmę, kupił samochód i zajął się handlem ziemniakami. W 1958 r. przeniósł się wraz z rodziną do Manchesteru, gdzie założył kolejny biznes - produkcję galanterii skórzanej. Po kilkunastu latach działalności sprzedał zakład i przeszedł na emeryturę wojskową.
W połowie lat 80. zdecydował się przylecieć w odwiedziny do Polski. W Szczecinie mieszkał jego brat Zbigniew, w Jaśle koledzy ze szkolnych lat, a w Krośnie krewni z rodu Nowakiewiczów. Dwukrotnie był w Krośnie na zjazdach absolwentów Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich.
- Do mojego domu trafił wiosną 1987 roku i to przez przypadek. Gdy był w Jaśle u kolegi Kachlika, to przyjechał ze swoją drugą żoną Tery na zakupy do sklepu lniarskiego, który mieścił się na krośnieńskim rynku. Tam od sprzedawczyni dowiedział się, że w kamienicy przy Rynku 14 nadal mieszkają jego krewni, rodzina Nowakiewiczów. Mimo że dużo o nim słyszałem, nie znaliśmy się osobiście - wspomina Andrzej Nowakiewicz.
- Pamiętam jakie było moje zdziwienie, gdy po powrocie z pracy zastałem w moim salonie jakichś ludzi. Przedstawiamy się sobie: Nowakiewicz - Nowakiewicz. Myślałem, że facet sobie żartuje, a okazało się, że to był początek naszej wielkiej przyjaźni. Od tego czasu często pisaliśmy do siebie, dzwoniliśmy i odwiedzaliśmy. To był wspaniały człowiek, wesoły, pogodny, towarzyski, kulturalny i pełen pasji. Pasjonat lotnictwa z krwi i kości. Prawdziwy kozak, jak często o sobie mówił, opowiadając historie lotnicze - dodaje krewny wybitnego pilota.
Eugeniusz Nowakiewicz zmarł 5 stycznia 1998 r. w Manchesterze. Do końca swoich dni utrzymywał kontakty z rodziną w Krośnie oraz z przyjaciółmi z Jasła, gdzie przy wjeździe do centrum miasta podobno cały czas stoi jego rodzinny dom.
- Cieszymy się i jesteśmy dumni, że z naszej rodziny wywodzi się tak wybitny i zasłużony pilot, walczący o wolność latając na polskim, francuskim i brytyjskim niebie, absolwent jedynego rocznika, który ukończył szkolenie w Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie. Dla nas to jednak Gienek, z którym spędziliśmy wiele wspaniałych i niezapomnianych chwil, nasz krewny - podkreśla Andrzej Nowakiewicz.
Kiedy przebijałem się przez chmury, było za nimi piękne, bezchmurne niebo. Wszystkie zmartwienia pozostawały wtedy na dole, ale kiedy kończyło się paliwo, musiałem wracać do okrutnej rzeczywistości.
Eugeniusz Nowakiewicz
- cytat z artykułu Richarda Lewisa "Pięćdziesiąt lat później - pamiątka Bitwy o Anglię"
(Bury Time, 14.09.1990 r.).
W uznaniu zasług na polach bitewnych Eugeniusz Nowakiewicz został odznaczony francuskim krzyżem "Croix de Guerre", polskim Orderem "Virtuti Militari", dwa razy Krzyżem Walecznych oraz innymi medalami polskimi, angielskimi i francuskimi.
Artykuł opracowany na podstawie materiałów źródłowych i zdjęć z rodzinnego archiwum Andrzeja Nowakiewicza.
Materiał powstał na zlecenie AWF Graffia - Pomagamy ocalić okruchy pamięci...
Wioletta Zimmermann-Szubra