Skarga została złożona 21 lutego.
Prezydent Krosna uznał naszą skargę za częściowo zasadną. Przyznał, ze gromadzenie odpadów na cmentarzu komunalnym odbywało się niezgodnie z przepisami. Powtórzył przy tym wyjaśnienia naczelnika Wydziału Gospodarki Komunalnej przedstawione na lutowej sesji Rady Miasta. Zgodnie z tymi wyjaśnieniami sytuacja była związana wyłącznie z wichurami, które przeszły nad Krosnem w lutym. Ogromna hałda powstała w wyniku przywiezienia śmieci także z pozostałych cmentarzy. Zgromadzone odpady (w tym połamane gałęzie) miały zostać wstępnie przeselekcjonowane, a następnie trafić do spalenia w zakładzie przy ul. Sikorskiego, a pozostałe do pojemników. Jednak wcześniej zostały podpalone przez "nieznanego sprawcę". Po pierwszej interwencji strażaków stos nie został uprzątnięty, tylko powiększony o nowe odpady, a następnie ponownie "palił się". W związku z zaistniałą sytuacją, po naszej skardze, prezydent zobowiązał osoby odpowiedzialne za cmentarze do poprawy nadzoru.
Jak informują przedstawiciele Fundacji Pasjonauci, odpowiedź i podjęte działania nie są w pełni satysfakcjonujące. Sytuacja, w której odpady przewożono i gromadzono niezgodnie z przepisami, a za wiedzą i przyzwoleniem Wydziału Gospodarki Komunalnej jest szokująca. Co gorsza - gromadzono je w miejscu, w którym "się paliły".
W swojej skardze zwróciliśmy uwagę, że wokół palącego się stosu widoczne są liczne i rozległe wypalone plamy, zawierające resztki odpadów. Wygląda na to, że w tym miejscu już wcześniej były gromadzone i palone śmieci. Do tych faktów prezydent nie odnosi się w odpowiedzi na skargę.
Jak podkreślają Pasjonauci, wyjaśnienia dotyczące powstania hałdy śmieci są nielogiczne.
Nie widzimy żadnego racjonalnego powodu, by przewozić odpady z pozostałych cmentarzy w celu "selekcji". Przecież taka selekcja byłaby ręczna, podobnie jak sprząta się ręcznie. Równie dobrze pracownicy mogli od razu gałęzie wrzucać na samochód z gałęziami, a wieńce i resztki zniczy, do pojemnika na wieńce i szkło ze zniczy. Zmieszanie tych odpadów w celu przeselekcjonowania na innym cmentarzu jest działaniem całkowicie nieracjonalnym. Na miejscu nie widzieliśmy też żadnych szklanych elementów, wyglądało to raczej jak stos palnych odpadów przygotowany do "utylizacji poza instalacją". Przypominamy, że w Krośnie zakazane jest spalanie w ogniskach nawet odpadów zielonych. Mamy poważny problem z jakością powietrza w mieście. W skrócie: oddychamy smogiem. Tymczasem tutaj dość lekko traktuje się wypuszczenie do atmosfery naprawdę ogromnej góry odpadów, w tym tworzyw sztucznych. Osobną sprawą jest zagrożenie pożarowe, które ze sobą niesie taka praktyka. Widząc ślady wcześniejszego "wypalania" dziwimy się, że zarządca i urzędnicy sami na to nie zareagowali, tylko nadal gromadzili odpady w tym miejscu.
Cała ta sytuacja budzi liczne wątpliwości - podkreślają przedstawiciele Fundacji. - Jesteśmy w kontakcie z prawnikiem i rozważamy dalsze działania, dlatego nie chcemy na tym etapie ujawniać wszystkich naszych ustaleń i świadków - dodają.
red.