Agata od dziecka zmagała się z bardzo poważną wadą serca. Gdy miała zaledwie 11 lat ostatnią szansą na ratunek był już tylko przeszczep serca. Lekarze i tak nie dawali jej dużych szans. Na szczęście znalazł się dawca, a rodzice i lekarze zdecydowali się na operację.
Agatka nie zmarnowała swojej drugiej szansy. „Jedyną zmianą, jaką podobno większość przeszczepków zauważa, to zmiana podejścia do życia. I jest to zmiana na lepsze. Większość z Nas po prostu bardziej docenia życie, chwilę obecną i nawet drobiazgi, z których przecież składa się życie” - pisała na swoim blogu o drugim życiu, z drugim sercem.
“Doświadczyłam cudu, dlatego też dwa razy w roku obchodzę urodziny. Staram się aby każdy dzień „nowego” życia przyniósł mi radość, zbliżył do realizacji marzeń. Zwykle dostrzegam tęczę na nawet najbardziej pochmurnym niebie. Staram się aby moje życie było pełne barw, nie wyobrażam go sobie bez wędrówek, nawet tych zupełnie niewielkich, muzyki, koncertów, książek i ludzi” - pisała Agata.
Angażowała się w akcje charytatywne, w tym od „zawsze” działała w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Była też propagatorką transplantacji. Dzieliła się chętnie swoim doświadczeniem z osobami przygotowującymi się do przeszczepu. Pomagała im przezwyciężyć strach i obawy. Zachęcała też do wypełniania „oświadczeń woli” i ratowania innych ludzi przez transplantację. Była wolontariuszką wspierającą niejedną organizację charytatywną.
Agata była naszą przyjaciółką, a także jedną z pierwszych osób, z którymi rozmawialiśmy o założeniu Fundacji i KrosnoSfery. Od samego początku wspierała nasze działania. Jej felietony ukazywały się w pierwszych numerach naszego czasopisma. Później Agata wyjechała z Krosna na kilka miesięcy. Po jej powrocie rozmawialiśmy o wznowieniu współpracy. Niestety stan zdrowia Agaty bardzo pogorszył się pod koniec 2019 roku. Pomimo wielkiej woli życia i wysiłków lekarzy nie udało się jej uratować. Wiadomość o jej śmierci przyszła 5 marca 2020 roku, po 32 latach życia, w tym 20 z przeszczepionym sercem.
Gaba: Z Agatą znałyśmy się praktycznie całe życie. Przez kilka lat nasz kontakt nie był częsty, ale przy każdym spotkaniu gadało się tak, jakbyśmy widywały się codziennie. Dla niej nie było rzeczy niemożliwych. Wszędzie było jej pełno, ciągle miała nowe plany wyjazdowe czy koncertowe. Czasem niełatwo było umówić się na kawę. Kilka razy namawiała mnie na wyjazd na Woodstock, ale ja nie czułam się na siłach. Dla niej było wyzwaniem to, co dla mnie przeszkodą. Przez pewien czas pracowałyśmy razem w firmie, za którą ona nie przepadała, a której ja nienawidziłam. Codziennie mnie wspierała, mówiła „to tylko praca, liczy się to, co po”. Dla niej liczyło się życie, nie skupiała się na głupotach. Dzięki temu wsparciu udało mi się nie zwariować. Kiedy moje życie rozsypało się na kawałki, była jedną z niewielu osób, które mnie wspierały, bez oceniania, bez pustych rad, tak po prostu. Zawsze radziła mi kierować się sercem i dodawała odwagi mówiąc, że „najwyżej się nie uda i co z tego”. Chociaż nie było jej łatwo, nie dawała za wygraną. Walczyła o każdy dzień, nie poddawała się. Aż do czwartku, 5 marca 2020 r. Agatko, dziękuję Ci za wszystko i do zobaczenia w kolejnym życiu.
Piotr: Agata była niezwykle pozytywną osobą, potrafiła znaleźć wspólny język nawet z osobami o kompletnie różnych poglądach. Kilka razy współpracowaliśmy przy Finałach WOŚP, gdzie ja byłem wolontariuszem, na punkcie medycznym, a Agatka dbała o to by każdy dostał ciepłą herbatę i drożdżówki.