Rada miasta Krosna uznała skargę za bezzasadną wskazując, że kierowcom MKS wydano środki dezynfekujące. Ponadto podkreślono, że niemożliwe jest wydzielenie strefy bezpieczeństwa wokół kierowcy, ponieważ uniemożliwi to sprzedaż biletów. Samo ograniczenie kursów MKS według "wakacyjnego rozkładu", uzasadniono zamknięciem placówek oświatowych, jak również z powodu znacznego ograniczenia funkcjonowania firm i instytucji. Dodano też, że "w dyspozytorni w chwili obecnej nie gromadzą się kierowcy".
- W związku z powyższym w tym stanie faktycznym i prawnym należy uznać, że przedmiotowa skarga jest bezzasadna - tak radni jednomyślnie uznali w głosowaniu.
Podczas sesji na chwilę głos zabrał autor skargi, Piotr Dymiński. Zaznaczył, że prawo do składania wniosków i skarg służy obywatelom do zwracania uwagi na sprawy, w których można coś poprawić, działać lepiej.
- Radni i urzędnicy nie są wszędzie. Nie wszystko mogą zauważyć. To obywatele są wszędzie i mogą przez wnioski i skargi wpływać na poprawę działań - stwierdził Piotr Dymiński.
Dodał, że ta skarga rozpatrywana jest bardzo późno, więc częściowo jest nieaktualna, jednak w stanie faktycznym w chwili jej składania była zasadna. Podał przykłady:
- Środki dezynfekujące wydano kierowcom zbyt późno. W czasie gdy w budynkach Urzędu Miasta pracownicy już byli chronieni, mierzono temperaturę osobom wchodzącym do budynku i dostępne były środki dezynfekujące, kierowcy w MKS nadal ich nie mieli. W kwestii ograniczenia kursów wskazał, że przecież na początku kwietnia przywrócono część połączeń. To jego zdaniem dowodzi, że skarga na nadmierne ograniczenie kursów w marcu była zasadna. Podobnie w sprawie gromadzenia się kierowców - W odpowiedzi napisano, że "już się nie gromadzą", ale byli gromadzeni w czasie składania skargi - mówił na sesji Piotr Dymiński.
- Warto tu zaznaczyć, że zmiany w rozkładzie jazdy jakie wprowadzono w marcu były o wiele dalej idące niż "wakacyjny rozkład". Już nawet szkoda komentować, że ogłoszenia o zmianie rozkładów pojawiły się na przystankach pozbawionych tablic elektronicznych, dopiero w ostatnich dniach - dodaje Piotr Dymiński.
W krótkim wystąpieniu poruszona była też sprawa sprzedaży biletów. Piotr Dymiński wskazał, że z treści odpowiedzi na skargę wynika, że priorytetem było "sprzedanie biletu", a nie ochrona zdrowia kierowców i pasażerów. - Chciałbym przypomnieć, że w ubiegłym roku Krosno zaoszczędziło prawie 300 tysięcy złotych na opóźnieniach w wymianie przystanków. Z tego powodu cierpieli pasażerowie, myślę, że nic by się nie stało, gdyby im to wynagrodzić i w czasie największego zagrożenia epidemią wstrzymano na dwa tygodnie lub na miesiąc sprzedaż i kontrolę biletów - komentuje Piotr Dymiński.
Autor skargi nie zamierza odwoływać się do wojewody. Zaznacza, że najważniejsze było spowodowane podjęcia i poprawy działań, a nie spieranie się "kto ma rację".
red.