Jolanta Rak: Pamiętam twój benefis Dwudziestolecia pracy artystycznej sprzed dziesięciu już lat...
Maciej Luśnia: Odbył się w marcu 2011 r., więc ponad dziewięć lat temu. Boże, jak ten czas… Miał miejsce w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza, na mojej ulicy (M.L. mieszkał, do czasu studiów w PWST Kraków, przy ulicy Kolejowej 2, naprzeciwko RCKP, dop. red).
Jesteś zawodowym aktorem, bywasz też reżyserem. Czy możesz wymienić swoje najlepsze role?
W Narodowym Starym Teatrze, gdzie byłem na etacie przez dwanaście lat, bardzo lubiłem grać Dorębę w sztuce A. Fredry "Gwałtu, co się dzieje" w reż. Anny Polony. Grałem tam między innymi z panią reżyser, ale również dzieliłem garderobę z nieodżałowanym Jerzym Bińczyckim, fenomenalnym człowiekiem i aktorem. W jednej ze scen rzucał mi z koszyka kapustę, którą musiałem szablą przeciąć na pół. Nigdy nie wiedziałem, w ułamkach sekund, kiedy mi ją wyrzuci. Zawsze sprawdzał mój refleks. Była to kapitalna zabawa. Lubiłem też grać w "Operetce" Witolda Gombrowicza w reż. ówczesnego dyrektora Starego Teatru, który mnie do niego przyjmował, Tadeusza Bradeckiego. Ja generalnie lubię być na scenie i przed kamerą, więc trudno mi ulubione role wymieniać. Większość zagranych w teatrze i poza nim lubiłem. Od 2015 r. gram w Krakowskim Teatrze Komedia (mamy chwilowy, mam nadzieję, koronawirusowy przestój), gdzie prowadzę cztery wiodące role i mogę powiedzieć, że wszystkie bardzo lubię grać. Jedną z ról, celebrytę Artura, Jan Jakub Należyty napisał z myślą o mnie, co jest bardzo miłe.
Można górnolotnie powiedzieć, że jesteś synem Krosna?
Można. Tu przez pierwszych osiemnaście lat mojego życia byłem naprawdę szczęśliwy, żyli oboje rodzice, nie przejmowałem się absolutnie niczym, chodziłem również do szkoły muzycznej, wszystkie egzaminy zdawałem bez większych wysiłków. Ewa Cisowska zasugerowała, że może bym zechciał zdawać do PWST Kraków na wydział aktorski. Po mojej studniówce w I LO w Krośnie, powiedziałem jej, że zdaję. I zdałem. Grałem też na skrzypcach w szkole muzycznej w klasie Doroty Pelczar. Później, już na aktorskich studiach, każdego roku grałem w spektaklach studenckich na tych skrzypcach właśnie, więc można powiedzieć, że w Krośnie wszystko się zaczęło i trwa do dziś. Mam też tu sporą rodzinę, niestety już nie mam rodziców (napisałem ostatnio o tym piosenkę)
i znajomych, z którymi utrzymuję kontakty i którzy mi mocno kibicują.
Grasz również w filmach, serialach...
Tak, ostatnio zagrałem prokuratora Maciejewskiego w "Polityce" Patryka Vegi, zagrałem częściowo w innym filmie, do którego zdjęcia przerwano (z powodu pandemii - dop. red),ostatnio też w serialach "Echo serca", "Ojciec Mateusz", "Barwy szczęścia", a także w "Przyjaciółkach". W 2018 r. , w lipcu, przestałem po dwudziestu latach uczyć w prywatnej aktorskiej szkole w Krakowie, która mi zabierała sporo czasu i "wróciłem" niejako do grania w telewizji i w filmach.
Oprócz tej artystycznej drogi masz jeszcze jakieś pasje?
Naturalnie. Przede wszystkim jest to muzyka, zarówno jako jej słuchacz, ale też jako twórca. Od 2009 r. zacząłem pisać piosenki i śpiewać je w moich recitalach. Od początku 2020 r., a później już nie wychodząc z domu, wyprodukowaliśmy z moim synem (dość intensywnie gra na gitarach) oraz pianistą i producentem krakowskim Jarkiem Olszewskim moje cztery najnowsze piosenki. Niedawno umieściliśmy je w internecie i zacząłem, dosłownie tydzień temu, mocniejszą promocję oraz reklamę tamże, na wielu portalach. Mam nadzieję, że dotrą również poza Polskę. Dwie z nich śpiewam po angielsku. Dotyczą bardzo osobistych spraw; musiałem znaleźć na nie jakąś formę. Okazał się nią być język angielski. Nie myślę na razie o nagrywaniu płyty, tym bardziej o występach na żywo z wiadomego powodu. Pozostaje nagrywanie, produkowanie kolejnych autorskich piosenek i dotarcie z nimi do jak największej rzeszy słuchaczy. Jak do tej pory osoby, które je polubiły lub skomentowały, wyraziły bardzo pochlebne o nich opinie, za co im dziękuję i liczę, że tych opinii i "wejść" pojawi się dużo, dużo więcej.
Zdarza ci się jeszcze, po prawie trzydziestu latach mieszkania w Krakowie, wpadać po coś do Krosna?
Planowaliśmy z Renatą (żona Macieja - dop. red) sentymentalną podróż pod koniec maja, aby zwiedzić Muzeum Rzemiosła, Muzeum Szkła, przenocować w miłym, sprawdzonym hotelu na krośnieńskim rynku, następnego dnia pojechać do podkrośnieńskiego dworu ze SPA, ale z powodu zaistniałej sytuacji te plany na razie są niejasne. Mam nadzieję, że ten okropny wirus sam się zniweluje i da nam wszystkim wreszcie żyć. Natomiast zawodowo łączę z Krosnem olbrzymie plany. Napisałem jakiś czas temu scenariusz filmowy na podstawie jednej z powieści Józefa Hena. Za jego zgodą, o czym wspomniał w ostatnim tomie dzienników "Ja, deprawator". Chciałbym, żeby część zdjęć do filmu odbyła się na terenie Krosna i okolic. Chcę w nim zagrać dwie główne męskie role, zasugerowałbym, aby do obsady filmu weszły aktorki i aktorzy, pochodzący z Krosna. Jest to parę osób. Jeśli miasto włączyłoby się w sponsoring, również Podkarpacie jako region, byłaby to nie tylko dla mnie, koleżanek i kolegów, ale również dla miasta Krosna wspaniała promocja. Mam ten film w głowie, nawet "widzę" poszczególne jego kadry. Hen napisał wciągającą powieść, a ja starałem się w scenariuszu iść po jego śladach. To byłby historyczny kryminał, trochę tam jest scen zbiorowych. Na pewno dałoby się pokazać fragment wspaniałych krośnieńskich podcieni. Jedną ze scen przeniosłem celowo do kościoła farnego. Jest Muzeum Rzemiosła z przedwojennym stanowiskiem fryzjerskim (akcja w retrospekcjach toczy się w 1945 r.), a w scenariuszu w gabinecie fryzjerskim toczy się kilka ciekawych scen. Jest wiele schodów, schodków, bram, mury krośnieńskie i mnóstwo miejsc, które można w filmie wykorzystać. Apeluję stąd do potencjalnych sponsorów tego filmu: wesprzyjcie nas finansowo, a my artystycznie postaramy się nie zawieść.
I bądźmy zdrowi.
Maciej Luśnia - urodzony w Krośnie mgr sztuki. Ukończył wydział aktorski PWST Kraków 1991 r. Aktor zawodowy, teatralny, filmowy, estradowy, reżyser, wokalista, twórca piosenek, były wykładowca. W latach 1992-2004 aktor Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Grał m.in. u J. Jarockiego, T. Bradeckiego, A. Glińskiej, A. Polony, K. Deszcz. Od r. 1998 do 2018 wykładowca w prywatnej szkole aktorskiej SPOT w Krakowie (prowadził zajęcia z etiud, scen klasycznych, piosenki oraz reżyserował spektakle dyplomowe - ostatnia realizacja to "Wesele" S. Wyspiańskiego). Od 2015 r. aktor i reżyser w Krakowskim Teatrze Komedia, gdzie gra cztery wiodące role oraz wyreżyserował "Męża i Żonę" A. Fredry (zagrał też rolę hr. Alfreda). Gra w teatrach, filmach, serialach, reżyseruje, tworzy piosenki, śpiewa je i nagrywa. Ostatnio wydał Ep’kę z czterema autorskimi piosenkami i próbuje dotrzeć z nimi do jak największej ilości słuchaczy w internecie. Czeka na upadek zarazy, żebyśmy wszyscy mogli wrócić do życia i pracy.