O sprawie informowaliśmy tutaj: "Pali się!"... na cmentarzu w Krośnie. Teraz, po 4 miesiącach, tematem zajmie się Rada Miasta.
Czystość powietrza jest w naszym wspólnym interesie. Samorząd Krosna prowadzi akcje edukacyjne i profilaktyczne. W tym wśród dzieci. Podczas wydarzenia zorganizowanego w grudniu ubiegłego roku wznoszono hasła takie jak: "Nie pal śmieci, trujesz dzieci", "Nie palcie śmieci, ludzie durne, oddajcie je na surowce wtórne". Tym bardziej dziwi niemrawa reakcja wobec „wypuszczania plastiku do atmosfery” na Cmentarzu Komunalnym.
Przypominamy: 18 lutego na cmentarzu komunalnym zaobserwowano palącą się górę śmieci. Do zdarzenia przyjechała jednostka OSP Suchodół.
- Spodziewaliśmy się, że po interwencji straży problem zostanie rozwiązany, a śmieci zostaną sprzątnięte. 19 lutego na miejsce podjechała furgonetka, wraz z grupą pracowników. Wydawało się, że będą sprzątać śmieci. Nawet się nie przyglądałem co robią, poszedłem odwiedzić grób mamy. Wydawało mi się oczywiste, że skoro są tam pracownicy, to hałda po prostu zniknie. Niestety, tak się nie stało. 20 lutego zauważyliśmy, że jest wręcz przeciwnie, do stosu dorzucono kolejne odpady, w tym sztuczne wieńce i inne elementy z plastiku. Dodatkowo w sąsiedztwie stosu śmieci były doskonale widoczne, wypalone plamy zawierające resztki spalonych odpadów. Zaczęliśmy się obawiać, że śmieci są tam gromadzone specjalnie, w celu podpalenia - relacjonuje Piotr Dymiński. O sytuacji powiadomiono Urząd Miasta. Niestety - już 21 lutego ponownie się paliło. Tym razem oprócz strażaków na miejsce wezwano Policję, jednak zamiast policjantów przybyła na miejsce Straż Miejska.
Złożona skarga dotyczy złego nadzoru nad cmentarzami komunalnymi, co doprowadziło do gromadzenia wbrew przepisom śmieci na cmentarzu komunalnym przy ul. Wyszyńskiego. Okazało się, że działo się to za wiedzą i zgodą Wydziału Gospodarki Komunalnej. Następnie te śmieci „ktoś podpalał”, ale nikt z pracowników i urzędników tego nie zgłosił.
Straż Miejska nie pobrała próbek, ani ze stosu, ani z pozostałości na sąsiednich, wypalonych śladach. Dlatego nie do końca wiadomo, co się spaliło. Urzędnicy tłumaczą, że te odpady musiały być zmagazynowane przez tak długi czas, bo po silnych wichurach było ich po prostu bardzo dużo i czekały na segregację.
- Jednak po zainteresowaniu policji tą sprawą nagle okazało się, że cały stos można posprzątać w jeden dzień! - komentuje Piotr Dymiński, autor skargi na nieprawidłowości związane ze śmieciami na cmentarzu.
- Złożyłem skargę, ponieważ podległe prezydentowi służby nie wykonały wszystkich niezbędnych czynności w celu wyjaśnienia sprawy. Niestety prezydent nie uczestniczył w posiedzeniach dotyczących palenia plastiku na podległym mu terenie. Nie słuchał tego, jak sprzeczne informacje podają jego podwładni - dodaje Piotr Dymiński.
Po zapoznaniu się z sytuacją, dokumentami i wyjaśnieniami, Komisja jednomyślnie uznała, że skarga w zaistniałej sytuacji jest zasadna.
red.