Co mieliśmy otrzymać?
Dlaczego "Centrum Szkła" umieszczono przy Rynku, a nie w dawnych obiektach Huty Szkła? Jedną z przyczyn była potrzeba "ożywienia Rynku, żeby nie było straszących pustych witryn, żeby przyciągnąć turystów do Krosna, szczególnie do Rynku, żeby promować wspólny bilet na atrakcje turystyczne i po to, żeby miasto nie poniosło już kosztów promocji, bo tym miała zająć się nowa spółka. Centrum miasta miało wreszcie tętnić życiem! W ramach projektu powstałą też "ciuchcia z wagonikami" wożąca turystów w mieście.
Ówczesnym radnym (większość zasiada w samorządzie do dzisiaj) przedstawiono biznesplan spółki, która sama będzie się utrzymywać, nie będzie brała dodatkowych pieniędzy od podatników. Kilka lat później wystąpiono o dodatkowe środki na przystosowanie pomieszczeń do działalności gastronomicznej. Miało tam powstać przedsiębiorstwo społeczne zatrudniające osoby wykluczone, przed CDS miały pojawić się stoliki i parasole. Także taras miał być udostępniony na potrzeby klientów gastronomii.
Co otrzymaliśmy?
Nic z tych rzeczy. Pustych witryn jest nawet więcej niż 10 lat temu. Nadal opustoszała jest ulica Słowackiego (sąsiadująca z CDS). W czasie działalności CDS opustoszała także ulica Blich, przy której zlokalizowane jest samo Centrum Dziedzictwa Szkła. Opustoszała jest cała pierzeja po przeciwnej stronie Rynku, przy której umieszczono piwnice CDS.
Czy jest więcej turystów? Przez całe 10 lat CDS nie potrafi odróżnić przyjezdnych od tutejszych. Liczbę zwiedzających przedstawia się jako liczbę turystów, chociaż są to także miejscowi i uczniowie miejscowych szkół. Tak, zanim ktoś skończy edukację w Krośnie, to może zwiedzić CDS nawet 3 razy w ramach szkolnych wycieczek. Krośnieński uczeń NIE jest turystą w Krośnie. Zresztą, dla turysty, który przyjedzie do CDS nie ma żadnego "wspólnego biletu".
Prezydent Piotr Przytocki zapowiadał takie rozwiązanie 10 lat temu jako "oczywistą oczywistość", ale nie zdołano tego zrobić. Przez DZIESIĘĆ LAT. Tarasu z parasolami i lodami nie ma. Lokalu gastronomicznego też nie ma. "Ciuchcia" jeździ rzadko, bo jej uruchamianie generuje dodatkowe straty, a na dodatek pojazd utrudnia ruch na drogach.
Władze spółki i władze miasta przekonują, że "dzięki CDS zyskaliśmy ogromną promocję miasta". Należy jednak zadać pytanie: gdzie są wymierne efekty tej promocji? Skoro nie ma poprawy w porównaniu do sytuacji sprzed 10 lat, a na dodatek opustoszały też witryny w najbliższym sąsiedztwie produktu turystycznego, który prezydent nazywa "strzałem w dziesiątkę", takie pytanie jest zasadne. Po prostu obiecanych efektów nie widać.
Ile mieliśmy zapłacić?
3 miliony złotych. Tyle miasto miało zainwestować w nową spółkę, która miała zająć się promocją miasta, wykreować nowy produkt turystyczny, tchnąć nowe życie w centrum miasta. Po tej pierwszej inwestycji spółka miała utrzymywać się sama i sama spłacić kredyt. Taki był plan.
Ile zapłaciliśmy?
Po dziesięciu latach okazuje się, że CDS nie był strzałem w dziesiątkę, tylko w dwudziestkę! Właściwie w 20 milionów. Już w pierwszym roku działalności przekazano dla CDS pierwszy milion złotych z miejskiej kasy! Później były kolejne transze, nawet w wysokości 1,5 mln na rok (w ostatnich latach zmniejszone do 1 mln rocznie).
Dodatkowo gmina Krosno przekazała środki na spłatę kredytu zaciągniętego przez Centrum Dziedzictwa Szkła (zgodnie z biznesplanem ten kredyt spółka miała spłacić sama). Miasto na ten cel przekazało 7,5 mln złotych. Dodatkowe środki na urządzenie tarasu i miejsca pod lokal gastronomiczny to 400 tysięcy złotych z budżetu miasta.
Ponadto równolegle z CDS powstał "szlak szklanego dziedzictwa", czyli abstrakcyjne instalacje ze szklanymi elementami w różnych częściach miasta (koszt blisko 850.000 złotych). W sumie wpompowane w Centrum Dziedzictwa Szkła kwoty to już ponad 20 mln złotych w 10 lat. Dodatkowym kosztem jest np. pożyczka dla CDS z MPGK Krosno. W ten sposób pomagając jednej spółce miejskiej, Krosno zamraża środki w drugiej spółce.
Najwyższa Izba Kontroli po zbadaniu działalności krośnieńskich spółek w latach 2009-2014 stwierdziła, że Centrum Dziedzictwa Szkła nie posiada zdolności samodzielnego generowania zysków oraz utrzymania płynności finansowej. Sam biznesplan spółki (którym przekonano radnych do realizacji inwestycji) został oceniony przez NIK, jako oparty na nierealnych założeniach.
Co innego mogliśmy "kupić"?
Przy podejmowaniu decyzji o inwestycji w CDS nikt nie zastanawiał się, czy 23 miliony można spożytkować lepiej. Bo tych dodatkowych kosztów miało nie być. Wsparcie przekazywane początkowo miało być tylko "doraźne", na zasadzie "spółce potrzebny jest ten jeden, jedyniutki milion, ale dalej to już naprawdę będzie utrzymywać się sama, to już ostatni raz". Była to wręcz modelowa praktyka "gotowania żaby". Jeżeli jednak po 10 latach i wydaniu dodatkowych 20 milionów, przekonuje się mieszkańców, że było warto zapłacić takie kwoty za wprost niewyobrażalną promocję, to może warto zastanowić się jakie inne formy promocji mogły być realizowane za 20 milionów?
Pomysł pierwszy z brzegu: obecnie brakuje pieniędzy na nowe trybuny na stadionie. Od lat Komisja Sportu apelowała o inwestycje na tym obiekcie. Może mogliśmy mieć to już kilka lat temu za sobą, gdyby nie finansowanie CDS? Wszak żużel to też wizytówka i promocja miasta.
Inna propozycja? Pamiętacie takie wydarzenia, które wspólnie z magistratem realizowali Adrian Krzanowski i Alan Bochnak? "Dzień grilla", "Dzień specjałów"? Jeśli nie, to przypomnę jaka była idea: w weekendy na krośnieńskim Rynku jest zwykle sporo osób, ale chodziło o działanie, które ożywi "serce miasta" także w tygodniu. W 2016 roku zorganizowano serię wydarzeń w środy. Zgadniecie przez ile lat można by organizować takie kampanie, gdyby zainwestowano w to środki wpompowane w CDS przez ostatnie 10 lat? Otóż te środy na Rynku moglibyśmy w podobnej formie realizować przez prawie 500 lat (słownie: pięćset lat). Tak to wygląda. Sporo, nie? Ale popatrzmy w może krótszej perspektywie, bo co będzie za 500 lat to nie wiadomo. Wiadomo tylko, że gdyby Rynek promować przez te 10 lat metodami dodatkowych imprez w stylu "dnia grilla" to kosztowałoby to nas po prostu 50x taniej niż dopłaty do CDS. Czy efekt byłby gorszy? Nie sądzę.
Chcecie inne porównania? Kojarzycie może takie imprezy jak "Wjazd Króla"? Przy takich nakładach na promocję, jak na CDS, Krosno mogłoby mieć w sezonie wakacyjnym podobne imprezy w KAŻDY weekend przez 10 lat. W KAŻDY. To znaczy, że w praktyce stragany, pokazy, grupy rekonstrukcyjne w sezonie letnim byłyby w Krośnie BEZ PRZERWY przez całe wakacje, przez 10 lat z rzędu. Właśnie to moglibyśmy mieć w ramach wydatków na promocję miasta zamiast CDS, przy tych samych nakładach. W zasadzie niemożliwe, żeby taka skala przedsięwzięcia nie była hitem na miarę europejskiej turystyki. OK, to byłby intensywny maraton i tylko latem... to może zaproponuję inaczej. Powiedzmy tylko kilka dodatkowych imprez latem, jedna w weekend Bożego Ciała, jedna przed Bożym Narodzeniem i jedna w karnawale (np. zakończenie karnawału w Krośnie)... W takiej skali moglibyśmy promować miasto imprezami przez 20 lat.
To pod warunkiem, że chcielibyśmy wydać 23 miliony złotych na promocję. Gdybyśmy jednak chcieli je wydać na inny cel? Krosno ma nierozwiązane problemy komunikacyjne, np. "Zetka" i blokowanie ruchu przez pociągi. Obecnie w budżecie gminy brakuje pieniędzy na wkład własny do realizacji tak dużej inwestycji. Widocznie są rzeczy ważniejsze i mniej ważne.