Do zdarzenia doszło prawie dwa lata temu: Śmiertelnie raniła nożem swojego męża.
Proces przed sądem trwał ponad rok: Rozpoczął się proces kobiety oskarżonej o zabicie męża.
15 marca oskarżona o zabicie męża kobieta usłyszała wyrok.
Winna
Sąd uznał Wiesławę P. za winną spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu męża, co skutkowało śmiercią mężczyzny. Sąd uznał, że kobieta działała w przeświadczeniu, że się broni, jednak obiektywne okoliczności nie pozwalają uznać tego czynu za obronę konieczną. Sędzia Mariusz Hanus stwierdził, że kobieta działała z "błędnym i nieusprawiedliwionym przekonaniem, że odpiera atak".
Kobieta została skazana na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby na 4 lata. Ponadto zasądzono zapłatę zadośćuczynienia dla oskarżycielki posiłkowej w wysokości 30 tysięcy złotych. Dodatkowo Wiesława P. ma zapłacić 1860 zł tytułem pokrycia kosztów procesowych, poniesionych przez oskarżycielkę posiłkową. Sama oskarżona została zwolniona z kosztów sądowych.
W dalszej części ustnego uzasadnienia wyroku sędzia podkreślił, że analizując krytyczny dzień, nie można było pominąć wcześniejszych lat. Małżeństwo oskarżonej i pokrzywdzonego nie funkcjonowało prawidłowo. Relacje pogarszały się, na co wpływ miał problem alkoholowy pokrzywdzonego. W późniejszym czasie konflikty wywoływało to, że Wiesława P. miała bliskie relacje z innym mężczyzną. Według ustaleń sądu dochodziło do przemocy w rodzinie. - Przemoc miała charakter incydentalny. Nie były to zdarzenia nagminne - mówił sędzia, przytaczając też statystyki interwencji domowych policji w latach poprzedzających tragiczny poranek. W uzasadnieniu sędzia wspomniał też, że w sytuacjach konfliktowych kobieta zamykała się w wydzielonym pokoju, by unikać kontaktu z mężem.
Sąd opierając się w dużej mierze na wyjaśnieniach oskarżonej i na opiniach biegłych przyjął, że do zdarzenia doszło w korytarzu. Oskarżona miała przyjąć pozycję obronną, kuczną, a następnie niejako "na oślep" uderzyć nożem. Jeden cios w nogę miał tragiczne skutki. Uszkodził tętnicę i doprowadził do wykrwawienia mężczyzny.
Tym samym kobietę uznano winną czynu z art. 156 KK, czyli spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci wywołania zagrożenia utraty życia, a w konsekwencji spowodowania śmierci człowieka. Jest to czyn zagrożony karą od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
Sąd uznał, że tego dnia mężczyzna był wyjątkowo agresywny, ale oskarżona zapewne coś mu odpowiadała, więc sytuacja nie uspokajała się. - Oskarżona próbowała wyjść, zabierając ze sobą odruchowo nóż - mówił sędzia opisując przyjętą wersję wydarzeń. Sędzia odniósł się do twierdzeń obrony o "obronie koniecznej". W ocenie sądu nie było obiektywnie sytuacji bezpośredniego odpierania ataku - Przed tym krytycznym momentem nie doszło do szarpaniny - sędzia wyliczał okoliczności. Sąd uznał jednak, że kobieta miała subiektywne odczucie, że odpiera atak.
Będą apelacje
Wyrok nie jest prawomocny. Apelacje już zapowiedział prokurator, stwierdzając, że kara nie jest adekwatna do czynu. Apelacji nie wyklucza też obrońca oskarżonej (sąd nie uznał działania w obronie koniecznej). - Wyrok w pewnej części, co do zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności, jest dla nas satysfakcjonujący. Decyzja o apelacji zostanie podjęta po szczegółowym zapoznaniu się z wyrokiem - mówił adwokat.
Prawdopodobna jest również apelacja oskarżycielki posiłkowej. Jej pełnomocniczka stwierdziła, że wątpliwości budzi przyjęcie przez sąd, że tego dnia poszkodowany był jakoś szczególnie agresywny, co zdaniem oskarżycielki stoi w sprzeczności z zebranym materiałem dowodowym. Kwestionowana jest wysokość kary.
pd