Sprawę opisywaliśmy na Krosnocity.pl: Gruzin skazany za zabójstwo mieszkańca Jedlicza. Dostał 15 lat.
27 września Sąd Apelacyjny w Rzeszowie rozpoczął rozpatrywanie apelacji stron. Prokurator podkreśla, że Gruzin działał z zamiarem zabójstwa, kwestionując ustalenia sądu do "zamiaru ewentualnego". Oskarżyciele posiłkowi domagają się wyższego wymiaru kary. Tymczasem obrona przekonuje, że działanie było obroną konieczną i zwraca się o uniewinnienie.
Sędzia Stanisław Sielski przybliżył ustalenia Sądu Okręgowego w Krośnie. Stwierdził, że pomiędzy grupą jedliczan, a grupą Beki B. doszło do nieporozumień. Początkowo mogły wyglądać niegroźnie. Sędzia zaznaczył, że na konflikt wpływ miało omyłkowe uznanie uznanie Gruzinów za "Ruskich". Jednak tuż przed północą, gdy Gruzini z rodzinami opuścili lokal, jedliczanie wyszli za nimi. Na zewnątrz doszło do szarpaniny. Żona jednego z Gruzinów wzywała nawet telefonicznie Policję informując w chaotyczny sposób, że zostali zaatakowani, gdyż uznano ich za obcokrajowców. Beka B. oddalił się, odciągając kilku jedliczan. W krytycznym momencie znalazł się sam z dwoma przeciwnikami: Arturem S. i Jakubem K. Wtedy zostały zadane ciosy nożem. Artur zmarł pomimo udzielonej pomocy, Jakub odniósł poważne rany. Gruzini uciekli z Bukowiny. Kilka dni później Beka B. został zatrzymany przez Policję w Warszawie.
Obrona
Obrona przekonuje, że zeznania grupy z Jedlicza są niewiarygodne. Podkreśla, że jedliczanie wybielają swoje zachowanie podczas zdarzenia. Obrońca przytaczał zeznania świadków uważanych za obiektywnych, bo niezwiązanych z żadną z grup, podkreślając, że jedliczanie byli strona atakującą. Następnie przytaczał zeznania osób, które z pewnej odległości widziały zdarzenie, w tym upadek jednej osoby (wszystko wskazuje, że Artura S.) i ucieczkę drugiej (prawdopodobnie Beki) przekonując, że krytyczny moment nie miał miejsca w "ciemnym zaułku", jak twierdzi oskarżenie. Ponadto według niego w walce brało udział więcej osób niż trzy, wbrew ustaleniom sądu w pierwszej instancji. Zdaniem obrony jedliczan było kilku i mieli w rękach niebezpieczne przedmioty, co uzasadnia uznanie działania oskarżonego za obronę konieczną i jego uniewinnienie.
Oskarżenie
Oskarżenie podkreśla, że w krytycznym momencie Beka miał tylko dwóch, mocno pijanych, w sumie niegroźnych przeciwników. Dodają, że przytaczani świadkowie, którzy widzieli większą grupę, z pewnością mówią już o późniejszym momencie udzielania pomocy rannym. Oskarżyciele zwracają uwagę, że Gruzin trenował judo w stopniu mistrzowskim, zatem powinien obezwładnić przeciwników bez robienia im krzywdy. Zdaniem oskarżenia Beka B. celowo prowokował jedliczan, wciągnął ich w ciemny zaułek i tam celowo użył noża by zabić, co udało mu się w przypadku jednego z poszkodowanych. Dodają też, że gdyby oskarżony tylko się bronił, to powinien sam zgłosić się na Policję, a nie uciekać. Domagają się 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa.
Oskarżyciele posiłkowi
Ojciec poszkodowanego zwrócił uwagę na wywiad, jakiego udzieliła w telewizji żona Beki B. Podkreślał, że z tego powodu na jego syna wylała się fala krytyki. W swoim wystąpieniu bronił dobrego imienia syna, stwierdzając, że używane w procesie i ustaleniach sądu określenia obrażają i pomawiają zabitego.
Oskarżony
Beka B. prosił sąd o kierowanie się prawdą. Przekonywał, że strona oskarżenia nie mówi prawdy, a druga strona robi z siebie "aniołków". - Ja zrobiłem wszystko, co mogłem, ale oni nie przestawali. Broniłem swojego życia, swojej rodziny. Że uciekłem, to był stres, byliśmy z rodziną, z dziećmi - zwracał się do sądu łamaną polszczyzną. Podkreślał, że to nie on jest winny całej sytuacji.
Odroczenie
Ze względu na to, że sprawa jest zawiła, a apelacje zmierzają w skrajnie różnych kierunkach, sąd odroczył wydanie wyroku do października. Możliwe jest utrzymanie wyroku, zmiana orzeczenia, albo nawet skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia.
pd