Romuald M. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego orzeczono w wysokości 15 tysięcy złotych. Sędzia podkreśliła, że to nie zamyka drogi do dalszych roszczeń w trybie postępowania cywilnego. Sąd orzekł też dla oskarżonego zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo i higienę pracy.
Sędzia podkreślał, że wypadek był skutkiem zaniedbań i nieprawidłowego zachowania brygadzisty, który pozwalał między innymi na rzucanie namoczonymi, papierowymi kulkami w czasie pracy. Zdaniem sądu to na pewno rozpraszało pracowników i powodowało niebezpieczeństwo. Jak poinformowano, poszkodowany jeszcze nie otrzymał odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej, chociaż od wypadku minął ponad rok.
Romuald M. - brygadzista.
O procesie już informowaliśmy w KrosnoCity.pl: Przed sądem z powodu urwania ręki - proces brygadzisty.
Ustalenia
Sąd ustalił, że zarówno oskarżony, jak i pokrzywdzony pracowali tego samego dnia przy polerowaniu szkła. Brygadzista jednak nie sprostał zadaniu dbania o przestrzeganie zasad BHP. - Pracownicy obrzucali się papierowymi kulkami nasączonymi wodą - relacjonował sędzia.
W ustnym uzasadnieniu sędzia stwierdził, że oskarżony nie reagował na te zachowania, a co więcej, sam rzucił w poszkodowanego namoczoną w wodzie szmatą. To miała być bezpośrednia przyczyna tragedii. Szmata spadła na maszynę polerską, która była w ruchu. Nawinęła się na śrubę tej maszyny, a drugi koniec owinął rękę poszkodowanego i spowodował jej nienaturalne wykręcenie.
- Na skutek tego zdarzenia poszkodowany doznał obrażeń w postaci amputacji kończyny górnej - powiedział sędzia.
Podkreślał też, że poszkodowany w czasie zdarzenia był trzeźwy i w żaden sposób się do tego nie przyczynił. Wątpliwości sądu nie budzi też wątpliwości fakt, że oskarżony udzielał poszkodowanemu pierwszej pomocy.
Poszkodowany - pracownik.
Stan faktyczny ustalono w oparciu o wyjaśnienia oskarżonego, zeznania świadków i zeznania pokrzywdzonego. Przytoczono też protokół powypadkowy i ustalenia Państwowej Inspekcji Pracy. Oskarżony konsekwentnie nie przyznał się do zarzucanego czynu, wskazywał, że sam poszkodowany mógł popełnić błąd, którego skutkiem był wypadek. Sąd zwrócił uwagę, że takiej wersji nie potwierdzają zeznania żadnego innego świadka, a sam poszkodowany pracował już na tym stanowisku od dłuższego czasu (zatrudniony od 2011 roku), więc na pewno znał zagrożenia.
Inni świadkowie potwierdzali, że dochodziło np. do obrzucania się namoczonymi kulkami. Jeden ze świadków stwierdził, że już wcześniej oskarżony rzucał w poszkodowanego mokrą szmatą, ale nigdy wcześniej nie miało to tak tragicznego skutku. Sąd w całości dał wiarę zeznaniom poszkodowanego podkreślając, że żaden dowód nie wyklucza jego wersji.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżony brygadzista prawdopodobnie odwoła się do sądu okręgowego. Poszkodowany nadal nie otrzymał odszkodowania od ubezpieczyciela.
pd