Przy tym pełno ludzi zatroskanych o to, żeby nie rozpowszechniać tych paskudnych dopalaczy. Czy ci ludzie nie widzą, że jedyne co robią to znakomita REKLAMA dla dopalaczy? Ja o istnieniu dopalaczy dowiedziałem się pierwszy raz z mediów robiących sensacje wokół „legalnych narkotyków”. Było to już dość dawno i przypuszczam, że te „zatrute dzieci” miały wiedze z podobnych źródeł.
Problem zastępczy
Problemów, które powinny poruszać media ogólnopolskie i takich, którymi powinny się zająć władze naprawdę nie brakuje. Czeka nas podwyżka VAT, wzrost cen gazu, podwyżki cen paliwa, a jak nie zostanie podpisana umowa gazowa to może zabraknąć gazu dla przemysłu takie np. KHS w Krośnie zużywa całkiem sporo tego surowca, a na dodatek ma zaległości w płatnościach. Jak myślicie, komu pierwszemu odetną?
Jednak dziwnym trafem głównym „niusem” są od dłuższego czasu dopalacze, bo jakiś idiota nałykał się czegoś co „nie jest do spożycia przez ludzi”, pomimo, że wiedział, że to może być trujące. Skrajnym przypadkiem było dowodzenie, że dopalacze są niebezpieczne bo zażywający je nastolatek próbował w ten sposób popełnić samobójstwo. Takie myślenie prowadzi do delegalizacji dosłownie wszystkiego: od większości leków poprzez linki żeglarskie, noże kuchenne, mosty, samochody i wysokie budynki, aż po małe, szklane kuleczki.
Czy czwarta władza nie powinna naciskać na rząd by zajął się prawdziwymi problemami, a nie przyklaskiwać akcji, która jest obrazą dla rozumu?
Legalne narkotyki?
Przez tę aferę z dopalaczami do języka na dobre wszedł swoisty oksymoron: „legalne narkotyki”. Co to w ogóle znaczy? Według definicji policyjnej narkotykami są substancje psychoaktywne, które są nielegalne. Jeżeli traktujemy definicje narkotyku szerzej, jako substancję psychoaktywną powodującą uzależnienie lub zaburzenia percepcji to w tym rozumieniu mamy już w obiegu całe mnóstwo legalnych narkotyków! Nie chodzi tu tylko o leki przeciwbólowe, takimi „legalnymi narkotykami” są też: alkohol etylowy, nikotyna, kofeina i podobne substancje (czyli kawa, czekolada, herbata itd.). Większość z nas ich używa, spowszedniały nam i często nawet nie uważamy ich za coś groźnego. Redakcja, która „nius dnia” zrobiłaby z faktu, że kolejny 32-latek zatruł się etanolem naraziłaby się na śmieszność.
Reklamy kawy podkreślające jej narkotyczne działanie nadawane są w porach największej oglądalności, a sama kawa dostępna jest bez żadnych ograniczeń wiekowych nawet w osiedlowych sklepach spożywczych! Nie wierzycie? Sami zwróćcie uwagę, człowiek słabnie w pracy = trzeba dać mu „dopalacz” z kawy! Człowiek nie może rano wstać z łóżka = trzeba dać mu „dopalacz z kawy”, cały świat jest szary i bez sensu, trzeba wziąć kawowy „dopalacz”, a stanie się kolorowy i wesoły. To przykładowe motywy z reklam legalnego narkotyku jakim jest kofeina zawarta w kawie. Skutki negatywne to uzależnienie (też znacie ludzi, którzy nie są w stanie żyć bez 5 filiżanek kawy przed południem?) i np. zwiększone ryzyko chorób serca, w tym zawałów. I nawet dziecko może to kupić w sklepie obok! Skandal! Najgorzej jak ktoś pomiesza różne dopalacze, np. kawę z legalnie dostępnymi bez recepty lekami! Zakazać? Zamknąć kawiarnie i apteki na rok? A co ze wspomnianym etanolem?
Graffiti przy ul. Blich w Krośnie
Liczba zatruć tą substancją idzie już w tysiące. Zatrucia powodują utratę przytomności i śpiączkę, a w takim stanie zanikają podstawowe odruchy, źrenice ulegają rozszerzeniu i bardzo opornie reagują na światło. Spada ciśnienie krwi, tempo oddechów i ilość uderzeń serca na minutę, blednie skóra i spada temperatura ciała. Najczęstszą przyczyną śmierci w takim stanie jest porażenie ośrodka oddechowego w mózgu. Jeżeli komuś uda się przeżyć taki stan, często później występuje obrzęk mózgu, a także ostra niewydolność nerek. I znowu dotkliwe skutki może wywołać nawet nieduża ilość etanolu, jeżeli towarzyszyć temu będzie przyjmowanie niektórych leków. Jednak „ćpanie etanolu” może stać się „niusem” w ogólnopolskim serwisie tylko wtedy gdy ktoś pod wpływem tego legalnego narkotyku zabije co najmniej kilka osób (np. w wypadku samochodowym).
Rząd będzie walczył
Z dopalaczami walczą już nie tylko media. Sam premier Donald Tusk zapowiedział brutalną walkę z dopalaczami. - Nie będzie litości dla tych, którzy życie młodych obiecujących ludzi chcą zamienić w piekło uzależnienia. – mówił Tusk. Za tą deklaracją nie poszły jednak żadne działania przeciwko gorzelniom, browarom i sklepom z alkoholem. To tylko potwierdza, że chodzi o zastępczy problem, a nie brutalną walkę z uzależnieniami. Co gorzej władza w prowadzonej walce nagina przepisy, czy wręcz nadużywa prawa. To może się skończyć wyrokami i wypłacaniem odszkodowań dla handlarzy dopalaczy. I kto to zapłaci? Państwo. Pan zapłaci, pani zapłaci, to wy drodzy państwo zapłacicie za tę paranoję.
Zapolombowane drzwi do smartshopu na krośnieńskim Rynku
Niestety ugrupowania opozycyjne też mają ciągotki do zakazywania, więc trudno oczekiwać, że ktoś to szaleństwo zatrzyma.
Ryba psuje się od głowy
Ktoś zaraz powie: No ale przecież młodzi ludzie (wykształceni z wielkich miast) mogą sobie zrobić krzywdę dopalaczami, rząd musi coś zrobić. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze będzie istniał jakiś margines, który będzie eksperymentował z różnymi substancjami. Z jednaj strony nie mamy możliwości by zakazać wszystkiego („ćpać” można nawet herbatę, można wąchać benzynę, albo pójść po „grzybki” do lasu), więc jak ktoś zechce to i tak zmarnuje sobie życie. Z drugiej strony trudno ten margines lekceważyć, skoro podziwiamy go w galeriach sztuki.
Co zatem można zrobić? Podstawa to edukacja, wychowanie, ukierunkowanie zainteresowań i aktywności młodych ludzi, żeby potrafili się bawić i realizować swoje pasje bez sięgania po narkotyki, dopalacze, ani etanol. Jak mówi porzekadło, ryba psuje się od głowy i od lat robimy coś zupełnie odwrotnego. Przecież te nastolatki, które dziś się trują dopalaczami to wychowankowie szkół po reformie edukacji. Wystarczy policzyć lata. To są owoce reformy, której twórcy wciąż są u władzy w tym kraju, a jeden nawet został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego (wcześniej publicznie wciągał tabakę pomimo zakazu). Przykład powinien iść z góry, a zamiast tego mieliśmy prezydenta Kwaśniewskiego pijanego w czasie uroczystości w Charkowie. Bez żadnych konsekwencji. Ktoś się dziwi, że młody człowiek w tym kraju też sięgnie po etanol, grzybki, dopalacz albo coś innego?
Zamiast działań idących w kierunku edukacji, wychowania, kreowania kultury bez nałogów rząd brnie w zakazy i brutalną walkę z każdą substancją, która może być niebezpieczna. Przecież to jest określenie jak morze szerokie i głębokie. Przecież zatruć się można praktycznie wszystkim.
Zakazać DHMO!
Już kilkukrotnie na świecie podejmowano próby delegalizacji monotlenku diwodoru (DHMO). Podpisywano petycje, organizowano ruchy społeczne. Na razie nieskutecznie. Monotlenek diwodoru nadal stosowany jest na całym świecie. W postaci gazowej DHMO powoduje poważne oparzenia. Substancje tą znaleziono również w tkankach nowotworowych wielu pacjentów. DHMO jest głównym składnikiem kwaśnych deszczów oraz wielu odpadów przemysłowych. Ma istotny wpływ na procesy cieplarniane i powoduje erozje gruntów.
Czy dzięki brutalnej walce Donalda Tuska z niebezpiecznymi substancjami Polska stanie się pionierem w walce z DHMO? Panie premierze, mamy szansę stać się pierwszym krajem wolnym od monotlenku diwodoru! Powodzenia!
Przeczytaj także: Dopalacze w Krośnie - Nieczynne
Piotr Dymiński
Foto: archiwum