Obojętnie, kto rządził i tak zawsze rodacy mieli zapewnione, że władza będzie im buszować po kieszeniach, bo znowu brakuje w kasie centralnej. Nawet wielgachne kredyty nie pomagały i nie pomagają na zaspokojenie potrzeb tych głodomorów u koryta. Obecnie widać już gołym okiem, że źródełko prywatyzacji po 20 latach specyficznego handelku w tym kraju nad Wisłą już się wyczerpało. Co robić, gdy kolejnej już władzy sprawującej rządy kasy brakuje w kraju na igrzyska i inne pilne potrzeby typu umacnianie sportu kopanego? Ano trzeba coś wykombinować. A więc może pogrzebiemy przy funduszach emerytalnych OFE, co do których tak niedawno bardzo mocno zachęcano młode pokolenie? Czy ktoś jeszcze pamięta te reklamy zbawczego OFE dla pięknych młodzian?
No cóż.... Innowacyjne rozkradanie długu przyszłych pokoleń, to dopiero zasobna kopalnia kasiory. Nasze utuczone „elyty” są na czasie i zgodnie z założeniami UE koncentrują się na innowacyjności zwiększając tym samym swą konkurencyjność. Nie ma co się denerwować. Kraj w kryzysie trzeba ratować! Nic nie szkodzi, że w tym kraju z większości młodego pokolenia zrobiono nędzarzy. Kształcono ich długo i dokładnie żeby przedłużyć im młodość. W tym czasie rodzicielskie kieszenie się wyczyściły a rektorów napełniły. Kształcono dużo młodych i to na takich kierunkach, że ho ho! Dajmy na to taki mgr. kulturoznawstwa albo zarządzania i marketingu, to ma takie wzięcie na narodowym rynku pracy, że aż głowa boli. Dziwicie się drodzy czytelnicy, że nie ma dla młodych pracy w Polsce? W końcu w Polsce wszystko jest już zrobione, a jeżeli czegoś brakuje na rynku, to się sprowadzi z zagranicy, bo nasze i tak jest do niczego. W taki sposób zamiast klasy średniej mamy klasę nędzarzy.
Banki oddane. Starych łachmanów, zgniłych nerek, niefunkcjonującej wątroby nie za bardzo idzie sprywatyzować (czyt. sprzedać). Za grosze tyrać młody nie bardzo ma ochotę. Troszeczkę na akcyzie można go skubnąć, bo najczęściej uzależniony jest od wódy i fajek. Co więc robić kiedy ciągle mało, a ukraść nie bardzo jest już co? Okradać się we własnym „elitarnym” gronie nie bardzo wypada i pasuje. Kodeksu korporacji przestrzegać należy inaczej wypad! Okazuje się jednak, iż jest prawda połowiczna dająca naszym sprytnym innowatorom okazję do generowania nowych złodziejskich mechanizmów. Nędzarze w imię demokratycznego mechanizmu współuczestniczenia w życiu społecznym mają zdolność żyrowania kredytów zaciąganych w imię równoważenia budżetów państwa.
W taki sposób wypełniamy puste koryto długiem... brawo! A na co nasz zacny ZUS, który dziwnym sposobem przewalił składki mojego pokolenia i starszych, wyda 4,2 miliarda złotych? Lista jest długa: płyn do czyszczenia opon, środek do usuwania owadów, specyfik do czyszczenia karoserii, szampon z woskiem, płyn do szyb, tapicerki, do czyszczenia zamków i deski rozdzielczej - to tylko niektóre propozycje."Celem nadrzędnym w przyjętej strategii... jest zwiększenie satysfakcji klientów z usług świadczonych przez ZUS" - tłumaczą gazecie "Fakt" urzędnicy.
Jak do tego doprowadzić? Urzędnicy ZUS z Gorzowa Wielkopolskiego właśnie ogłosili przetarg na zakup kosmetyków samochodowych. Podobnie jest w innych miastach. W ZUS-ie pracuje około 47 tysięcy osób. Budżet na 2010 rok zakładał, że same rachunki za telefony stacjonarne wyniosą 17,2 mln, komórki 1,6 miliona. Na delegacje ZUS-owców przeznaczono 11,7 mln, a kolejne 9 milionów na szkolenia. Energia, woda, gaz i ogrzewanie ZUS-owskich budynków oszacowano na 67 mln. To się dopiero nazywa demokratyczna ekonomia i o taką Polskie walczyliśmy. Urban miał rację mówiąc: "Rząd się sam wyżywi". Jak widać każdy rząd ma metodę na głoda...
Kazimierz Olender
Foto: stock