Kiedyś Orion, dzisiaj Creep. Iwona Kielar, absolwentka Instytutu Muzyki w Rzeszowie. Ma 25 lat i dzięki muzyce, tekstom, oraz własnej wizji muzycznej odkrywa swoją emocjonalność innym, jak również odkrywa ją w sobie. Pochłonięta poezją Jima Morrisona i The Doors, Janis Joplin oraz polskimi formacjami bluesowo-rockowych, dzisiaj spiewa w zespole Creep. Dla czytelników portalu odkrywa kawałek swojej tajemnicy.
Skąd wynikło Twoje zainteresowanie muzyką?
Muzyka towarzyszyła mi od zawsze. Z opowiadań rodziców wiem, że jako kilkuletnie dziecko poznawałam ją w kuchni, stukając w garnki lub nalewając wodę do słoików. Niestety, osobiście tego nie pamiętam... Zainteresowanie muzyką było na tyle widoczne, że gdy skończyłam 6 lat, rodzice zdecydowali się zapisać mnie do ogniska muzycznego - rozpoczęłam naukę gry na pianinie. Po kilku latach nauki w prywatnej szkole rodzice zapisali mnie do Państwowej Szkoły Muzycznej w Krośnie, gdzie ukończyłam I stopień w klasie wiolonczeli. Zamiłowanie do muzyki rosło z dnia na dzień, wiedziałam jednak, że moim powołaniem jest śpiewanie. Nie czułam się spełniona w roli wiolonczelistki, choć do dziś mam ogromny sentyment do tego instrumentu. Po ukończeniu I stopnia postanowiłam przerwać naukę w Szkole Muzycznej, co moi tolerancyjni rodzice przyjęli ze smutkiem. Zerwanie z nauką w szkole muzycznej nie oznaczało jednak zerwania z muzyką – a konkretnie ze śpiewaniem. Śpiewałam wszędzie: w domu, w szkole, nawet na ulicy. Mimo, że nie starałam się specjalnie coś dalej z tym robić, w głębi serca wiedziałam, że to jest to, co chcę, muszę robić. Edukację muzyczną kontynuować zaczęłam dopiero na studiach w Instytucie Muzyki w Rzeszowie. Po skończeniu studiów rozpoczęłam pracę jako nauczyciel Rytmiki.
Jak trafiłaś do zespołu Creep?
Zespół Creep jest formacją, która powstała z ostatniego składu krośnieńskiego zespołu Va Banque, którego liderem jest Wojtek Tuchowski (serdecznie pozdrawiam). Kiedy zdecydował się wyjechać na kilka lat do Stanów, zespół poszukiwał wokalu. Do zastąpienia Wojtka namówił mnie Maciek Jurczak – gitarzysta, z którym wówczas byliśmy członkami zespołu Orion. Zespół Va banque, którego Wojtek był założycielem i liderem przez 15 lat, jest nierozerwalnie jego częścią. Styl, jaki nadał zespołowi właśnie Wojtek spowodował, że Va banque był absolutnie identyfikowany z jego osobą. Stąd też po krótkim czasie zdecydowaliśmy się na założenie nowego zespołu, który w składzie: Iwona Kielar, Krzysiek Głowacki, Maciek Jurczak i początkowo Marcin Zdeb, przybrał nazwę Creep. Chwilę później Marcina zastąpił nasz obecny perkusista, Filip Łukaszewicz.
Jesteś młodą wokalistką, jednak na Twoim koncie znalazło się już wiele sukcesów. Który z nich dał Ci największą satysfakcję?
To jest trudne pytanie i nie wiem czy trafnie zaadresowane. Mam 25 lat i myślę, że późno wystartowałam z działalnością wokalną - myślę tu o realizacji własnych pomysłów, a nie jak dotąd śpiewaniu znanych przebojów na przyjęciach weselnych. Nie potrafię również przypisać sobie jakiegoś większego sukcesu. W mojej 2-letniej „karierze” usłyszałam wiele słów uznania, ciepłej aprobaty, które są dla mnie bezcenne, działają bardzo motywująco - nie można tu jednak mówić o jakimkolwiek sukcesie. Coś, co jest dla mnie najważniejsze, to właśnie satysfakcja, którą daje mi Creep. Dzięki muzyce, tekstom, oraz własnej wizji muzycznej można pozwolić na pokazanie swojej emocjonalności innym, jak również odkrycie jej w sobie samym. Myślę, że to jest właściwa satysfakcja dla każdego twórcy. Gdyby chociaż jedna osoba, słuchająca moich piosenek, zauważyła odzwierciedlenie mnie w tym, co robię, niewątpliwie nazwałabym to sukcesem.
Jakie są Twoje muzyczne korzenie i jakich muzyków cenisz?
Od zawsze towarzyszyła mi muzyka rockowa. Moimi pierwszymi idolami w wieku 12 lat był Steven Tyler, Jon Bon Jovi oraz polskie formacje rockowe, grające na początku lat 90. Moim pierwszym autorytetem była bez wątpienia Kasia Nosowska, której piosenki śpiewałam najczęściej. Do dziś bardzo cenię jej twórczość. Oprócz Hey była masa innych dźwięków: ONA, Edyta Bartosiewicz, Ira, Odział zamknięty itd.
Jako nastolatka swój okres buntu przeżywałam z muzyką punk-rockową, słuchałam wówczas: Dezertera, Tzn Xenna, The Toy Dolls, a także Pidżama Porno, Kult itd. Chociaż wiele dźwięków z tamtych lat aktualnie jest mi obcych, są postacie, które do dziś bardzo cenię i czuję duży sentyment do kultury punk-rockowej.
Ponadto moim żywiołem był klasyczny rock – pochłonęła mnie poezja Jima Morrisona i The Doors, Janis Joplin oraz polskich formacji bluesowo-rockowych. Żeby tego było mało, lubowałam się również w muzyce Ska oraz reggae - nosiłam wtedy na głowie dredy.
Wszystkie te style muzyczne, które przewinęły się przez moje życie, są we mnie mocno zakorzenione i myślę, że cień każdego z tych wykonawców można znaleźć w mniejszym bądź większym stopniu w moich utworach.
Dlaczego na promocję zespołu, jako żywiołowa wokalistka, pełna energii i mocnego głosu wybrałaś utwór Wyznanie? W swoim repertuarze grasz wiele innych mocniejszych kawałków.
Utworem „Wyznanie” rozpoczęliśmy nagrywanie debiutanckiej płyty. Jest to jedna z kilku piosenek, które znajdą się na płycie, chociaż niekoniecznie jest ona utworem promocyjnym. Pierwsze nasze nagrania odbyły się pod koniec lutego 2008 roku w studio Chinook w Dębicy, gdzie zarejestrowaliśmy „Chwilę zapomnienia”. To ten kawałek był wówczas nagrywany w celu promocyjnym. Teraz stopniowo nagrywamy utwory, które chcemy zamieścić na płycie. Nie zawsze mocniejszy kawałek jest bardziej żywiołowy. Myślę, że wszystkie utwory, które znajdą się na płycie, będą pełne energii i każdy wywoła żywy oddźwięk.
Jak się czułaś śpiewając na żywo do swojej grupy fanów oraz tych, którzy słyszą Cię po raz pierwszy?
Śpiewanie na koncertach - na żywo rzecz jasna - jest realizacją tego wszystkiego, co robię z chłopakami z Creepu. Czuję spełnienie, kiedy śpiewam swoje piosenki dla innych. Doceniam to, że na koncertach pojawiają się wierni słuchacz, od których płynie w naszą stronę pozytywna energia. Ta energia nierzadko bardziej smakuje od braw. Ludzi, którzy są po raz pierwszy na naszym koncercie, przeważnie potrafię wytypować - bardzo uważnie mi się przyglądają . Wywołuje to we mnie jeszcze większą adrenalinę - dziękuję im za to.
Na scenie wolisz być w spodniach, czy w sukience?
Na koncerty Creep nigdy nie wkładam sukienki, przynajmniej do tej pory mi się to nie zdarzyło. Stronię od sukienek - nie dlatego, że jestem im przeciwna, ale chodzę przede wszystkim w spodniach i na scenie też lubię je mieć. Chociaż nie ukrywam – zdarza się, że staję na scenie w sukience.
Gdzie szukasz inspiracji dla swoich tekstów?
Moje teksty są odzwierciedleniem stanu, w jakim się w danym czasie znajduje. Piszę teksty bardziej z własnej potrzeby duchowej niż z konieczności, takie kończą przeważnie w koszu. Dlatego powstają nieregularnie. Nigdy nie wracam do tekstu, który nie został skończony, a który uznałam za niewypał… Nie próbuje na siłę kontynuować myśli, której już nie mam w głowie. Tekst, który dla mnie samej najtrafniej wyraża to, co czuję, przynosi mi dużą ulgę - celnie zinterpretowany daje mi poczucie spełnienia.
W jednej ze swoich piosenek śpiewasz: „I kocham to, choć dobrze wiem, że tylko to - błogosławiona chwila zapomnienia”. Co dla Ciebie każdego dnia staje się błogosławioną chwilą zapomnienia?
„Błogosławiona Chwila zapomnienia” to dla mnie właśnie rzeczy niecodzienne, na które każdy człowiek czeka i którymi się karmi. Jest to mój pierwszy tekst - bardzo ważny dla mnie. Potępiam w nim bierność i rutynę, która mnie czasem przytłacza. Uczucie codzienności potrafi być nie do zniesienia, a wbrew pozorom niewiele trzeba, żeby się z niej wyrwać. „Błogosławioną chwilą zapomnienia” nazywam wszystko to, co wymyka się spod ścisłej samokontroli. To chwila, kiedy myśli są swobodne i czyste. Mimo, że życie często nas nie rozpieszcza, warto szukać takich chwil, bo…
„wtedy nagle wszystko, czego nie wiem, staję się jasne, jakbym przypadkiem była w niebie”
Chcecie wydać płytę, robicie to nagrywając stopniowo swoje utwory. Jakie utwory znajdą się na waszej płycie?
Będą to utwory, które powstały w przeciągu tego roku, nie zabraknie też „Chwili zapomnienia” w innej aranżacji niż pierwotne nagranie. Nie zamierzamy nagrywać wszystkich naszych kompozycji, które poniekąd są zróżnicowane. Nie chcę tu wszystkich wymieniać, ale na pewno będą to utwory, które są nam najbliższe. Myślę, że żaden nie będzie obcy dla stałych bywalców naszych koncertów… Chociaż kto wie, może zaskoczymy czymś nowym?
Czy nie uważasz, że ludzie w dzisiejszym świecie wracają do starych, dobrych kawałków lat 60 - 90 – tych i chcą słuchać ambitnej muzyki, bo nie chcą się męczyć?
Każda dekada w muzyce wyznacza nowe trendy. Odbiorca zazwyczaj zapoznaje się z nową „falą” muzyczną, która albo przypadnie mu do gustu albo zostanie odrzucona. Myślę, że w dzisiejszych czasach ludzie coraz mniej potrafią określić swoje upodobania muzyczne i po prostu „słuchają, co leci”. Wiadomo, że wynika to głównie z rozwoju mass-mediów, które przyczyniają się do zaniku różnorodności. Niewątpliwie jednak pewna część społeczeństwa zmęczona jest - jak mówisz - słuchaniem banalnej muzyki z komercyjnych rozgłośni radiowych i „ucieka” do dźwięków z lat 60, 70.
Jak oceniasz obecny rynek lokalnych zespołów muzycznych?
Każdy lokalny zespół powinien mieć szansę zaprezentowania własnych działań muzycznych, pomimo tego, że rozwój i poziom zespołów nie jest jednolity. Istnieją zespoły z wieloletnim stażem, identyfikowane przez większą część lokalnej społeczności. Takie zespoły mają na swoim koncie pewne owoce swojej pracy. Dopóki działalność zespołu i sam zespół się rozwija, jest on autentycznym zjawiskiem muzycznym, jednak gdy wszelkie starania dają coraz mniejsze efekty, oznacza to, że zespół zaczyna się „wypalać”. Na naszym lokalnym rynku muzycznym pojawiają się nowe zespoły, które w mniejszym lub większym stopniu realizują własną pasję do muzyki. Oby powstawało ich jak najwięcej.
Jesteś marzycielką, o czym marzysz teraz?
Tak. Jestem marzycielką, czasem nawet dochodzę w tym do skrajności. Jednak częściej chyba fantazjuję, niż marzę - tzn. nie rozmyślam o realnej chęci posiadania czy osiągnięcia czegoś, lecz sięgam do zdarzeń lub sytuacji nierealnych, które są wytworem mojej wyobraźni. Może to dziwnie zabrzmi, ale moja wyobraźnia jest na tyle związana ze mną każdego dnia, że chyba nie jestem tak do końca świadoma jej fikcji.
Co robisz w wolnym czasie? Imprezujesz? Lubisz taneczne imprezy?
Na co dzień swój wolny czas poświęcam dziecku. Moja praca na szczęście w żaden sposób nie koliduje z wychowywaniem syna. Ponadto naturalnie znajduję też czas na dobrą imprezę w doborowym towarzystwie - czyli z przyjaciółmi. Na imprezy taneczne chodzę sporadycznie i jeszcze rzadziej na nich tańczę. Nie oznacza to, że nie lubię tańczyć – bywa, że gdy porwę się do tańca przy dobrej muzyce, to tańczę do utraty sił.
Przy jakiej muzyce bawisz się najchętniej?
Jak dobra zabawa, to tylko rock and roll. Jego brzmienie działa na mnie zawsze i wszędzie. Pozwala mi uwolnić się od wszelkich negatywnych emocji. A jeśli dookoła widzę ludzi, którzy czują podobnie, wtedy czuję się jak ryba w wodzie.
Gdzie będzie można Cię w najbliższym czasie usłyszeć?
W najbliższym czasie - już za parę dni - gramy na Wielkiej Orkiestrze Świąteczne Pomocy w Iwoniczu Zdroju i Krośnie. Serdecznie zapraszam na nasze koncerty. Wszelkie informacje o naszych występach zamieszczamy na bieżąco na naszej stronie internetowej.
Z Iwoną Kielar rozmawiał
Mateusz Głód
Foto: achiwum, T.Z., M.G.