Mężczyźnie postawiono bardzo ciężkie zarzuty. 5 miesięcy spędził w areszcie, a jego życie zostało zrujnowane. Pracę odzyskał dopiero po uniewinniającym wyroku. Wyrok uniewinniający zapadł w marcu (Oskarżony o gwałt Jan K. - niewinny). - Sąd wydając wyrok, oparł się o dowód obiektywny, całkowicie wolny od wpływu innych osób - mówił Sędzia Artur Lipiński - Jakiż to był dowód? Oczywiście dowód z badania DNA - dodał sędzia.
Poszkodowana przy pomocy chusteczek higienicznych zabezpieczyła ślady - wypluciny z ust. Tego śladu by nie było, gdyby nie został zabezpieczony. - Jest to ewidentny ślad DNA sprawcy, ale nie jest on kompatybilny z DNA oskarżonego - stwierdził sędzia Lipiński, podkreślając, że na tym dowodzie oparł się Sąd I i II instancji. Zabezpieczono też inne ślady, np. na biustonoszu poszkodowanej kobiety. - Dowód z DNA jest dowodem obiektywnym. Sposób zabezpieczenia nie budzi wątpliwości - podkreślał Sędzia Artur Lipiński 12 marca tego roku.
Po prawej oskarżony o gwałt Jan Krawiec
W piątek 17 października zapadł wyrok w sprawie odszkodowania za niesłuszne aresztowanie oskarżonego mężczyzny. Sędzia Wiesław Ruszała ogłosił wyrok. Dla Jana Krawca za "oczywiście niesłuszne aresztowanie" zasądzono odszkodowanie od Skarbu Państwa w wysokości 38820 złotych, w tym 25000 złotych tytułem zadośćuczynienia, oraz 13820 złotych tytułem odszkodowania. Kosztami postępowania obciążono Skarb Państwa.
- Rzeczywiście zaistniało w tej sprawie niesłuszne, tymczasowe aresztowanie - powiedział Sędzia Wiesław Ruszała. Tymczasowe aresztowanie było też przedłużane, łączny pobyt w areszcie trwał 5 miesięcy.
Sędzia podkreślał, że rysopisy podawane przez pokrzywdzone kobiety nie odpowiadały oskarżonemu mężczyźnie. - Oczywistym błędem było, że do jednej z pokrzywdzonych udał się funkcjonariusz ze zdjęciami operacyjnymi, zanim doszło do okazania - podkreślał Sędzia Wiesław Ruszała. Dodał, że początkowe przyznanie się do winy nie wpływa na to, że aresztowanie było niesłuszne. Sam oskarżony mężczyzna twierdził, że policjanci go straszyli i oszukiwali, nawet nie wiedział do jakiego czynu się przyznał, ani co pisano w jego zeznaniach.
Sąd wyliczył szczegółowo wysokość odszkodowania za okres, gdy niesłusznie aresztowany mężczyzna był pozbawiony pracy. Jednak od dochodów, które mógł uzyskać, odliczono też koszty utrzymania, nie tylko w areszcie.
Jako poniesionej straty nie uznano też składek, których mężczyzna nie odprowadził na ubezpieczenie społeczne. - To nie był składnik wynagrodzenia, który byłby mu wypłacany. Zrealizowanie ewentualnych uprawnień emerytalnych nastąpi dopiero w dalekiej przyszłości po spełnieniu różnych warunków - powiedział Sędzia.
Za stratę nie uznano też sprzedaży działki, która należała do starającego się odszkodowanie mężczyzny. Nieruchomość musiał sprzedać, bo nie miał z czego żyć po wyjściu z aresztu, a przed wyrokem uniewinniającym i odzyskaniem pracy.
W sumie zasądzone kwoty są znacznie niższe niż te, o które się zwracał. Chodziło mu o 120 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz 50 tys. zł odszkodowania.
Mężczyzna ma prawo odwołać się od wyroku. Jego pełnomocnik podkreśla, że decyzja zostanie prawdopodobnie podjęta po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.
- Ja nigdy nie byłem pazerny na państwowe pieniądze - mówił po ogłoszeniu wyroku mężczyzna - Nie jestem rozczarowany wyrokiem, mało kiedy jestem rozczarowany - dodał.
- Sąd nie uwzględnił wszystkich roszczeń - powiedział jego pełnomocnik.
Piotr Dymiński