Portal KrosnoCity.pl zajmował się tematem rok temu. Rada Miasta najpierw ograniczyła prywatnym przewoźnikom dostęp do przystanków, a następnie odmówiła zmiany swojej decyzji pomimo protestów ("Busy" stracą przystanki). Zdaniem przedsiębiorców miasto ich zwalcza, zamiast wspierać.
Początkiem problemu była uchwała podjęta przez Radę Miasta w lutym 2013 roku w sprawie “określenia przystanków komunikacyjnych, których właścicielem lub zarządzającym jest Gmina Krosno, udostępnionych dla operatorów i przewoźników oraz warunków i zasad korzystania z tych obiektów”. W uchwale tej wskazano 8 przystanków, które, jak napisano w uzasadnieniu, są “udostępnione wyłącznie dla operatorów publicznego transportu zbiorowego dla Miasta Krosna”.
Prywatni przewoźnicy mogą z nich korzystać tylko do czasu wygaśnięcia obecnych pozwoleń. Rok temu prywatni przedsiębiorcy w piśmie do Rady Miasta zwracali uwagę, że nie zostali poinformowani o wprowadzanych zmianach: “Brak było informacji o planowaniu podjęcia takiej uchwały w porządku XXXIX sesji Rady Miasta Krosna zwołanej na dzień 27 lutego 2013 r. oraz braku konsultacji społecznej zainteresowanych stron na pracach komisji komunalnej co do treści podejmowanej uchwały” - napisali w pismach do Rady.
- Naruszenia prawa komisja się nie dopatrzyła, ponieważ ustawa nie została tutaj w żadnym punkcie naruszona - twierdził na sesji Stanisław Czaja (Klub Samorządowy), przewodniczący Komisji Rewizyjnej, która zajmowała się protestem przewoźników.
Radni z komisji rewizyjnej (4 głosami “za”) zalecali, aby do końca 2013 roku kompleksowo rozwiązać problem korzystania przez wszystkich przewoźników z przystanków zlokalizowanych przy ul. Mielczarskiego oraz, aby w przyszłości, we wszelkich podejmowanych działaniach “uwzględnić interesy wszystkich przewoźników poprzez traktowanie wszystkich na równi”. Na zaleceniach się skończyło. W grudniu 2013 roku podniesiono opłaty za korzystanie z przystanków (Wyższe opłaty za przystanki).
Prezydent Piotr Przytocki próbował uspokajać sytuację, zapowiadając udostępnienie nowych przystanków. Przewoźnicy mówili, że to jednak nie wystarczy, dopytywali co znaczą określenia używane w projekcie uchwały, która miała zostać podjęta. - Nie wiem - opowiedział Stanisław Słyś (Klub Samorządowy), który nie potrafił odpowiedzieć, o które miejsce dokładnie chodzi. Nikt z obecnych na sali nie wyjaśnił, co kryje się pod określeniami “Dworzec PKS I” i “Dworzec PKS II”, a radni i tak mieli nad tym głosować.
Protest przedsiębiorców został odrzucony połączonymi siłami radnych Klubu Samorządowego (Stanisław Słyś, Zbigniew Kubit, Zdzisław Dudycz, Robert Hanusek, Ryszard Lenart, Stanisław Czaja, Tadeusz Alibożek, Piotr Grudysz, Marcin Niepokój, Anna Dubiel, Anna Bazan) i radnej Platformy Obywatelskiej (Daria Balon).
Powodem podawanym przez Urząd są liczne przypadki nie stosowania się przez przewoźników do zasad korzystania z przystanków (zatrzymywanie się pojazdów na przystankach niezgodnie z rozkładem jazdy będącym załącznikiem do uzyskanego zezwolenia, postój pojazdu na przystanku w związku z inkasowaniem należności za przejazd, oczekiwaniem na pasażerów oraz dokonywaniem innych czynności i przerw na przystankach). Przedsiębiorcy jednak nie godzą się z takim stosowaniem zbiorowej odpowiedzialności.
Kolejnym uzasadnieniem Urzędu Miasta dla wprowadzonych ograniczeń jest to, iż są zlokalizowane w okolicach najbardziej zatłoczonych skrzyżowań i ciągów ulicznych, a zaobserwowana w ostatnich latach tendencja wzrostowa przewoźników zatrzymujących na nich swoje pojazdy przyczyniła się do tworzenia zatorów ulicznych. Często bowiem dochodzi do sytuacji, kiedy pojazd przewoźnika oczekuje na wjazd w zatokę autobusową, blokując ruch uliczny w mieście.
Zgodnie z przewidywaniami przedsiębiorców ograniczenie dostępu do przystanków tylko pogorszyło sytuację. Kumulacja busów na pozostałych przystankach jeszcze bardziej blokuje ruch. Sami przewoźnicy zwracają też uwagę na szereg innych niedogodności. Przykładowo, gdy uruchamiają nową linię, muszą płacić za korzystanie z przystanków zanim otrzymają ostateczne zezwolenie na wykonywanie przewozów z Urzędu Marszałkowskiego, to trwa około 3 miesięcy. - My przecież płacimy za korzystanie z przystanków. Co dostajemy w zamian? Brudne i nieodśnieżane przystanki - skarżą się i dziwią dlaczego “przyjazne dla przedsiębiorców miasto” z nimi walczy.
Temat pojawił się już w kampanii wyborczej - zobacz tutaj.
pd