Sadza w kominie w Zawadce Rymanowskiej
27 listopada o godz. 18.34 strażacy z KM PSP Krosno, a następnie jednostka OSP z Dukli, wyjechały do gaszenia pożaru sadzy w drewnianym budynku mieszkalnym w Zawadce Rymanowskiej. - Jako pierwsza dojechała na miejsce zdarzenia jednostka OSP z Dukli, która podjęła działania gaśnicze. Przy zamkniętym dopływie powietrza do kuchni kaflowej, dukielscy strażacy gaśnicą proszkową ugasili ogień. Wykonano wyczyszczenia przewodu kominowego z tlącej się sadzy - informuje Naczelnik Wydziału Operacyjno-Rozpoznawczego KM PSP w Krośnie bryg. Mariusz Kozak. Mieszkańcy, przestraszeni odgłosem palącej się sadzy, zaczęli gasić piaskiem ogień w palenisku przed przybyciem jednostek straży pożarnej. - Ze względu na wczesną porę i szybką interwencję straży nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia na konstrukcję budynku. Działania trwały prawie 2 godziny - dodaje bryg. Mariusz Kozak.
Pożar od przewodu kominowego
O godz. 23.49 (27 listopada) na numer alarmowy Straży Pożarnej zadzwonił mężczyzna z Miejsca Piastowego, że pali się u niego w domu. - Po przybyciu na miejsce pożaru zastępów PSP stwierdzono pożar na poddaszu oraz w części mieszkalnej budynku drewnianego - informuje bryg. Mariusz Kozak. - Na miejscu pożaru linię gaśniczą z szybkiego natarcia rozwijała jednostka OSP Miejsce Piastowe. Aby ugasić rozwijający się pożar, strażacy pracując w aparatach ochrony dróg oddechowych, wprowadzili trzy linie gaśnicze w natarciu na palące się poddasze i część mieszkalną budynku. W celu całkowitej likwidacji ognia, koniecznym było rozebranie części konstrukcji stropu pomiędzy parterem a poddaszem, gdzie rozprzestrzeniał się ogień w ukryciu. Po częściowym ugaszeniu pożaru, przystąpiono do usuwania i dogaszania części stropu pomiędzy kondygnacjami oraz usuwania składowanego przepalonego siana - relacjonuje bryg. Mariusz Kozak.
Na miejsce pożaru przybył patrol policji w celu kierowania ruchem drogowym i pogotowie energetyczne. Zaopatrzenie w wodę było prowadzone poprzez dowożenie jej z pobliskiego hydrantu; szacuje się, że do ugaszenia tego pożaru zużyto 10 m3 wody. Częściowemu spaleniu uległa konstrukcja dachu oraz stropu łączącego kondygnację, sprzęt elektroniczny oraz artykuły gospodarstwa domowego. Zalaniu uległa również część mieszkalna i ocalały strop. Nikt z osób mieszkających nie zgłosił obrażeń. - Całe szczęście, że pomimo późnej pory, jeden z mieszkańców oglądał telewizję i zaalarmowały go błyski światła, które zobaczył przez szybę drzwi do przedpokoju - podkreśla bryg. Mariusz Kozak.
W wyniku oględzin miejsca powstania pożaru okazało się, że przewód od piecyka na drewno, tzw. kozy, który odprowadzał spaliny na zewnątrz przez drewnianą ścianę, został prawdopodobnie niedostatecznie zabezpieczony. Określono wstępnie, iż w tym miejscu powstał pożar i rozprzestrzenił się po drewnianej konstrukcji w stropie.
Pożar od urządzenia ogrzewającego wodę
Kiedy strażacy po pożarze z Miejsca Piastowego wrócili do bazy, skończyli czyszczenie i przygotowanie pojazdów i wyposażenia, o godz. 4.13 zostali znowu wysłani do pożaru. Tym razem w Głowience. - Zaspany mężczyzna prosił o pomoc, bo w jego drewnianym domu jest dużo dymu. Po przybyciu na miejsce zdarzenia zastępów PSP stwierdzono pożar w drewnianym budynku mieszkalnym w pomieszczeniu kuchni, bezpośrednio przyległym do domu murowanego. Pożarem objęta była ściana w pobliżu bojlera na ciepłą wodę - informuje bryg. Mariusz Kozak.
Działania zastępów PSP oraz przybyłych jednostek OSP polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, a także odłączeniu prądu elektrycznego i gazu od budynku. Następnie zaś podaniu jednego prądu gaśniczego z gaśnicy proszkowej oraz skierowania jednego prądu z szybkiego natarcia na palącą się ścianę. Dokonano rozbiórki części konstrukcji ściany w celu dotarcia do ukrytego miejsca rozwoju pożaru, oddymiono poddasze i część mieszkalną pomieszczeń. Działania w początkowej fazie pożaru prowadzono w aparatach ochrony dróg oddechowych ze względu na bardzo duże zadymienie. Po częściowym ugaszeniu pożaru, przystąpiono do usuwania i dogaszania ściany.
pd