Temat spalarni jest gorący. Ponad 5000 podpisów złożono w sprawie przeprowadzenia referendum. Zobacz: Komisja zbada wniosek mieszkańców o przeprowadzenie referendum. Przeciwnicy "spalarni" chcą, by mogli wypowiedzieć się wszyscy krośnianie. Na naszym portalu uruchomiliśmy sondę. Ostatnio niewielką przewagę w głosowaniu uzyskali zwolennicy budowy "spalarni".
Konferencja
Zaproszeni eksperci tłumaczyli z czego wynika potrzeba budowy spalarni odpadów. Ponadto przekonywali, że są to obiekty o wiele mniej szkodliwe niż kotłownie opalane węglem lub biomasą.
28 września odbyły się dwie konferencje: jedna przeznaczona dla samorządowców i zainteresowanych organizacji, a druga otwarta dla wszystkich mieszkańców. W spotkaniach uczestniczyli także proboszczowie niektórych krośnieńskich parafii.
Podczas konferencji podkreślano, że zmiana przepisów uniemożliwi dalsze składowanie tzw. "frakcji palnej" odpadów, oraz że dobrym rozwiązaniem jest odzyskanie z tej frakcji energii.
W skrócie: trzeba te odpady spalić, uzyskując z nich energię.
Samo spalanie paliwa alternatywnego przedstawili jako niegroźne dla otoczenia. Przekonywano, że normy dotyczące spalania odpadów, w tym paliw alternatywnych (RDF), są o wiele bardziej wymagające niż w przypadku miału węglowego. Tym samym zmiana paliwa na RDF w ciepłowni "Łężańska" ma obniżyć emisję groźnych substancji. Podawano przykłady funkcjonujących spalarni w centrach miast na świecie i w Europie Zachodniej. W dyskusji mówiono też o rozwiązaniach zastosowanych w spalarni odpadów na Targówku w Warszawie.
Dyskusja
Prezentacje i wykłady nie przekonały wszystkich. Padały liczne pytania, a wymiana zdań trwała kilka godzin. Staraliśmy się wyłowić najbardziej istotne kwestie poruszone przez mieszkańców i zaproszonych ekspertów. W dyskusji brali udział także samorządowcy, w tym Jerzy Borcz (PiS) radny Sejmiku Województwa. Podczas dyskusji kilka razy podkreślano, że emisja ze spalania węgla w kotłowni, czy emisja z domowych pieców jest o wiele bardziej niebezpieczna od spalarni odpadów. Tym bardziej, że w domowych piecach, w niewłaściwych warunkach, też często palone są po prostu śmieci.
"To jest spalarnia odpadów"
Jan Juszczak ze Stowarzyszenia Mieszkańców Miasta Krosna zadał pytanie czy "paliwo alternatywne" jest odpadem. Eksperci zgodnie stwierdzili, że tak. - "Paliwo alternatywne" zgodnie z prawem polskim i unijnym jest odpadem - padła odpowiedź. - Przez cały czas mówimy o spalaniu odpadów, bo te same wymagania obowiązują przy spalaniu paliwa alternatywnego i odpadów - tłumaczono. O ten sam temat dopytywał Witold Żukowski ze Stowarzyszenia Mieszkańców Osiedla Turaszówka. - Możemy to różnie nazwać, możemy nazwać "kotłownia", ale czy zgodnie z ustawą o odpadach, to jest spalarnia odpadów czy blok energetyczny?
Eksperci zwrócili uwagę na rozróżnienie pomiędzy instalacjami o kodzie D10, które unieszkodliwiają odpady, a instalacjami R1, które odzyskują energię. Niemniej potwierdzono, że jest to proces spalania odpadów.
Obawa o normy
- Czy jest w Polsce taka spalarnia, która pracuje i spełnia takie oczekiwania środowiskowe, żebyśmy uwierzyli w to, co panowie mówią? - pytał Jan Juszczak ze Stowarzyszenia Mieszkańców Miasta Krosna. Przywołano przykład spalarni odpadów komunalnych zmieszanych funkcjonującej na Targówku w Warszawie. Ma ona wydajność pozwalającą spalić 40 tysięcy ton odpadów rocznie. Funkcjonuje już od 2001 roku. - Jest porównywalna z wielkością instalacji, która ma być zbudowana w Krośnie - stwierdzono. Eksperci przekonywali, że instalacja nie spełniająca norm nie będzie mogła funkcjonować.
Obawy o przestrzeganie norm podziela Rafał Woźniak, prezes Stowarzyszenia Idea Carpathia, który sam mieszka około 200 m od przyszłej spalarni. W rozmowie z dziennikarzami powiedział. - Czy te normy będą tak rygorystycznie przestrzegane, jak się zapowiada? Jeżeli będzie tak jak w Austrii, gdzie sam widziałem jak działa spalarnia, gdzie ucichły protesty i ludzie czują się bezpiecznie, jeżeli to będzie w ten sposób funkcjonowało, to jestem w stanie zaakceptować tę inwestycję. Teraz wysłuchuję argumentów za i przeciw. Rafał Woźniak zwrócił przy tym uwagę na głośną sprawę nieprzestrzegania norm przez silniki niemieckich samochodów.
Osiedle i domy
Andrzej Kucharski ze Stowarzyszenia Mieszkańców Miasta Krosna, a zarazem pełnomocnik inicjatywy referendalnej w sprawie spalarni, zadał pytanie o bezpieczeństwo domów i osiedla wokół przyszłego bloku energetycznego. Podkreślił, że powinno też się brać pod uwagę, co może powstać na tym terenie w przyszłości - Tam jest budowane Osiedle Generalskie i jest 25 ha na budownictwo jednorodzinne - mówił Kucharski.
Odpowiedziano, że nie ma znaczenia, co będzie się znajdowało wokół, skoro spalarnia nie może prowadzić do przekraczana dopuszczalnych norm. Dodano też, że w sąsiedztwie spalarni w krajach zachodnich są obiekty mieszkalne, w tym duże osiedla. - Strefa 100-metrowa jest całkowicie bezpieczna - uspokajano.
Wysypisko - "Po co przyjmować tyle odpadów?"
Andrzej Kucharski krytykował też przyjmowaną przez krośnieński ZUO ilość odpadów. - Jeżeli ta spalarnia jest taka czysta, to ja panom profesorom wierzę, ale wysypisko o ogromnym odorze będzie z drugiej strony wpływać na to miasto - stwierdził Kucharski.
Dopytywał, czy widziano taką sytuację, by zwozić do miasta aż 7 razy więcej niż samo wytwarza. Spór o ilości odpadów i o sposób szacowania ich ilości w przyszłości trwał dłuższą chwilę. Andrzej Kucharski dodał też, że w Krośnie rozpoczynają się wiercenia za wodami mineralnymi - Czyli mamy być "uzdrowiskiem" i jednocześnie mamy mieć wysypisko i spalarnię? - podkreślił przy tym jeszcze raz, że chodzi mu głównie o wysypisko, skoro spalarnia ma być bezpieczna.
Prezes MPGK Janusz Fic stwierdził, że maksymalna zdolność przyjęcia paliwa alternatywnego przez instalację nie oznacza, że będzie pracowała przez cały czas z maksymalną mocą. W ten sposób wyjaśniał nieporozumienia wokół podawanych liczb. Ponadto eksperci stwierdzili, że przywożenie odpadów z większego regionu jest powszechnie stosowaną praktyką. Polska została podzielona na regiony gospodarowania odpadami, a odpady z regionu mają zostać zagospodarowane na jego terenie.
Jerzy Borcz chce nawet więcej spalarni, ale poza Krosnem
Radny Sejmiku Jerzy Borcz poinformował, że dwa regiony: południowo-zachodni (do którego należy Krosno) oraz południowo-wschodni (z Ustrzykami) zostaną połączone. Jerzy Borcz dodał też, że polityka Sejmiku nie pójdzie w kierunku powstania "megaspalarni" w Krośnie, ale w kierunku powstania kilku spalarni, także w Jaśle i Ustrzykach. Celem ma być uniknięcie monopolu, który mógłby dyktować cenę.
- Nie chcemy takich monopolistów. Chcemy, żeby na rynku spalania odpadów była konkurencja - powiedział Jerzy Borcz. - W Ustrzykach też powstanie spalarnia, oni tylko czekają na pieniądze z RPO albo na inne środki - stwierdził krośnieński radny Sejmiku. Pytał: - Po co jest to nam potrzebne? To nie jest najlepsza lokalizacja w naszym regionie. Podkreślał, że Krosno ma być miastem turystycznym i leży w pobliżu uzdrowisk. - Ludzie boją się tej spalarni, to jest oczywiste.
Równocześnie Jerzy Borcz stwierdził, że zgadza się "z całą przytaczaną przez ekspertów argumentacją" oraz podkreślił, że sam był w sąsiedztwie niejednej spalarni i widział, że tam bez przeszkód żyją ludzie. Jerzy Borcz zakwestionował też wyliczenia, twierdząc, że MPGK z jednej strony nie pozyska wystarczającej ilości odpadów, a z drugiej nie da rady sprzedać wytworzonego ciepła.
Polemizował z nim profesor Zbigniew Grabowski, autor krajowego programu gospodarki odpadami. - Spalarnia nie powstanie w żadnym miejscu, gdzie brakuje odpadów. Istnieje też graniczna wartość ekonomiczna, przy której opłaca się budować spalarnie. Czyli nie zbuduje pan jej w Ustrzykach - mówił profesor. Przekonywał, że budowanie licznych (tak jak proponuje Jerzy Borcz) spalarni nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Dodał też, że wszędzie jest problem z lokalizacją, wszędzie ludzie chcą, żeby instalacja powstała gdzieś indziej.
- W Krakowie jest uzdrowisko Swoszowice, jedno z najlepszych, a spalarnie się buduje. Dlaczego? Bo to już koledzy wyjaśnili: spalarnia ma ograniczyć swój zasięg do granicy działki - stwierdził profesor. Dodał, że obawy są naturalne, a sam te "strachy" już wiele razy przerabiał - My się boimy rzeczy nieznanych, a później się oswajamy. Ja te obawy rozumiem.
pd