Gruzin Beka B. w trakcie zabawy sylwestrowej (z 2014 na 2015 rok) w Bukowinie Tatrzańskiej ranił nożem dwóch mieszkańców Jedlicza, jednego z nich śmiertelnie. Mężczyzna nie przyznaje się do winy, twierdzi, że jedynie się bronił, a atak ze strony Polaków wywołany był uznaniem go za “ruskiego”. Prokurator postawił Gruzinowi zarzut umyślnego zabójstwa.
Proces rozpoczął się w ubiegłym roku: Ruszył proces Gruzina oskarżonego o zabójstwo.
Podczas ostatniej rozprawy zeznawali świadkowie, którzy feralnego wieczoru bawili się w tym samym lokalu, co ofiary i oskarżony. Zeznawała także kelnerka i osoby, które udzielały pierwszej pomocy poszkodowanym. Przesłuchania przeprowadzono na wniosek obrony.
Przypadkowe osoby udzielały pomocy
Świadkowie nie potrafili wiele powiedzieć. Osoby udzielające pomocy skupiły się na ratowaniu poszkodowanych. Nie widziały samego zajścia, ani nie wdawały się w dyskusje na temat przebiegu zdarzenia. - Słuchałam tego, co podpowiada mi dyspozytor pogotowia - odpowiedziała przypadkowa dziewczyna udzielająca pomocy, gdy dopytywano ją o treść rozmów wokół miejsca zdarzenia.
Chłopak, który pomagał drugiemu poszkodowanemu dodał tylko, że ktoś krzyczał o tym, że "Ruscy biegają z nożami" oraz, że poszkodowani i ich grupa byli w szoku i sprawiali wrażenie zaatakowanych.
Osoby bawiące się w lokalu nie wiedzą "kto zaczął"
Świadkowie, którzy bawili się w lokalu nie byli obecni przy tragicznym zdarzeniu. Opuścili restauracje wkrótce po szamotaninie, do jakiej doszło jeszcze wewnątrz lokalu pomiędzy Gruzinami, a grupą z Jedlicza. Nikt ze świadków nie potrafił jednak powiedzieć, która ze stron rozpoczęła konflikt. Potwierdzali jednak, że dochodziło także do zadawania ciosów, w efekcie których oskarżony mężczyzna miał krew na ręce.
Kelnerka nic nie zauważyła
Niczego nie zauważyła jedyna kelnerka, która tego wieczoru obsługiwała restaurację. Nie zauważyła konfliktu, ani bójki w lokalu. Nie zauważyła też żadnej kłótni przy wychodzeniu gości, chociaż to ona odbierała zapłatę. Według zeznań innych osób, w tym Gruzinów, to między innymi w tym momencie Polacy mieli zachowywać się agresywnie.
Konfrontacja kobiet
Sąd badał też poboczny wątek. Jedna z dziewczyn z Jedlicza zeznała, że żona oskarżonego miała podczas rozmowy z nią, przed pierwszą rozprawą, powiedzieć słowa: "czułam, że jak mąż tam pójdzie, to stanie się coś złego". Miało to dowodzić, że kobieta inaczej sama oceniała postawę męża, a inaczej zeznawała przed sądem.
Żona oskarżonego potwierdziła w swoich zeznaniach, że doszło do rozmowy, jednak relacjonowała ją inaczej. Nie potwierdziła także powyższej wypowiedzi. Kobiety różniły się też co do podawanego czasu rozmowy. Żona oskarżonego wnioskowała, żeby sprawdzić nagrania z monitoringu, skoro są wątpliwości. Stwierdziła też, że jej zdaniem rozmowa celowo została wywołana z inicjatywy oskarżenia, żeby w trakcie procesu ją wykorzystać. Kobiety zostały skonfrontowane przed sądem, wzajemnie zarzucały sobie kłamstwo. Obie zeznawały pod przysięgą.
Wycofany wniosek
Obrona wycofała wniosek o przesłuchanie kolejnego świadka, spośród osób bawiących się w lokalu. Uznano, że wobec trudności związanych z pobytem za granicą, wystarczające będzie odczytanie wcześniej złożonych zeznań. Prokurator tymczasem rozważa wycofanie wniosku dowodowego o ustalenie ewentualnej wcześniejszej karalności Beki B. na terenie Gruzji. Zdaniem prokuratury nie ma sensu przeciągać postępowania, gdyby pozostał tylko ten jeden wniosek dowodowy wniosek.
Kolejny świadek z Internetu?
Sąd ustala także dane kolejnego świadka, który, jak wynika z wpisu w Internecie, mógłby mieć istotną wiedzę w tej sprawie. Ta osoba może zostać przesłuchana w marcu. W procesie Beki B. już zeznawały osoby ustalone na podstawie wpisów w Internecie: Zabójstwo mieszkańca Jedlicza: nowy świadek z Internetu.
pd