Niezwykle ważnym celem Turnieju było także poszerzenie wiedzy dzieci i młodzieży na temat uzależnień i ich profilaktyki.
W Turnieju Wsi w tym roku udział wzięło dziesięć drużyn – pojawili się przedstawiciele Bajd, Bratkówki, Łączek Jagiellońskich, Łęk Strzyżowskich, Pietruszej Woli, Przybówki, Rzepnika, Ustrobnej, Wojaszówki oraz Wojkówki. Imprezę na Stadionie w Wojkówce uroczyście rozpoczął wójt gminy Wojaszówka, Stanisław Blicharczyk, a poprowadziła ją inicjatorka imprezy - Anna Szarek z Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Coś dla każdego
Grupy uczestniczące w Turnieju rywalizowały ze sobą w dziesięciu konkurencjach. Były one podzielone w zależności od funkcji, pełnionych we wsi przez reprezentantów. Kapitanami drużyn zostali sołtysi, oprócz tego biorące udział w Turnieju wsie miały wybrać do drużyn strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej oraz młodzieżówki OSP, gospodynie z Kół Gospodyń Wiejskich oraz radnego, pochodzącego z danej miejscowości. W ten sposób konkurencje dotyczyły większości grup społecznych, istniejących w obrębie każdej wsi. Również dla dzieci w zależności od grupy wiekowej przygotowano konkursy z nagrodami.
Silne ręce, mocna głowa, sokole oko
Walkę o pierwsze miejsce w gminie rozpoczęli strażacy z OSP, podejmując się rywalizacji w typowo męskich konkurencjach. Najpierw panowie musieli popisać się siłą i zwinnością, turlając oponę od traktora na dystansie 50 metrów – najwięcej problemów mieli z wyrobieniem się na zakręcie w połowie drogi, co wzbudzało salwy śmiechu wśród zgromadzonej publiczności.
Prawdziwy pokaz żelaznych nerwów i mocnej głowy strażacy dali jednak w drugiej konkurencji, w której należało jak najszybciej wypić pół litra piwa przez słomkę, a następnie przebiec 25 metrów. Ku uciesze widzów nie wszyscy panowie okazali się tak przygotowani do wypicia kufla piwa, jak mogłoby się zdawać na początku tego zadania – dla niektórych szybkie wypicie takiej ilości piwa okazało się dość trudne. Bieg po prostej udał się dobrze, pojawiła się jednak myśl, czy byłoby tak nawet wtedy, kiedy wypite na szybko w upale piwo zaczęłoby działać.
Młodzieńcy z OSP musieli wykazać się w swojej konkurencji umiejętnością szybkiej i zgranej współpracy w parach – ich zadaniem było przewrócenie za pomocą hydronetki wypełnionych wodą butelek. Kiedy jeden pompował wodę do węża, drugi starał się trafić strumieniem w ustawione cele. Wodna konkurencja wzbudziła zainteresowanie zwłaszcza dzieci, które potem zapamiętale kopiowały ruchy młodych strażaków i polewały się wodą w akompaniamencie donośnych pisków i chichotów.
Wałek – czy tylko do ciasta?
Kiedy strażacy zakończyli swoje zadania, do akcji wkroczyły żwawe gospodynie z Kół Gospodyń Wiejskich. Organizatorzy postanowili sprawdzić, jak panie poradzą sobie z wałkiem do ciasta – bynajmniej jednak nie w kategoriach kulinarnych, bardziej za to w lekko – atletycznych. Ich zadaniem było wyrzucenie wałka na jak najdalszą odległość. Siła pań przeszła najśmielsze oczekiwania, zaś niektóre wałki osiągnęły granicę wyznaczonego boiska. Nie obyło się bez strachu i śmiechu, kiedy jeden wałek prawie uderzył w publiczność. Młode gospodynie cechowała większa siła, zaś te starsze – większa praktyka.
Kolejna próba dla pań dotyczyła znanej każdej kucharce czynności – ubicia piany z jajek. Aby uczynić zadanie trudniejszym, panie najpierw musiały złapać rzucone im jajka tak, aby przynajmniej dwa się nie rozbiły. Każda gospodyni wiedziała, że aby szybko ubić sztywną pianę, należy wykorzystać tylko dokładnie oddzielone od żółtek białka – niestety, w ferworze walki o pierwsze miejsce w tej kategorii niektórym paniom się to nie udało, co przypłaciły uzyskaniem niekoniecznie sztywnego rezultatu.
Ostatnia konkurencja dla wszystkich pań z Kół Gospodyń Wiejskich obejmowała wcześniejsze upieczenie ciast, których na stadionie próbowało jury, starając się ocenić walory zarówno smakowe, jak i estetyczne. Ciasta wbudziły powszechne zainteresowanie wszystkich posiadaczy aparatów fotograficznych, obecnych na turnieju, a po zakończeniu wszystkich konkurencji stały się elementem poczęstunku dla zmęczonych drużyn.
Sołtysi muszą się wykazać...
Gdy sprzątnięto bardziej lub mniej ubite pianki ze stadionu, do swoich konkurencji przystąpili sołtysi – kapitanowie drużyn z każdej wsi. Dopiero po długotrwałych namowach zgodziła się wystąpić osobiście jedyna przedstawicielka swojej płci pośród sołtysów, pani Ilona Goleń z Ustrobnej, wcześniej postulująca wysłanie kogoś innego na swoje miejsce.
...w rzucie beretem...
Na paliku wbitym przy jednym końcu boiska zawisł beret. Z antenką. Ustawieni w kolejce sołtysi mieli za zadanie owym beretem rzucić jak najmocniej i jak najdalej. Nie ułatwiał im tego zadania wiatr, który był za słaby dla drewnianego wałka, ale potrafił zupełnie zmienić kierunek lotu materiałowego nakrycia głowy. Beret latał albo bardzo daleko, albo bardzo blisko, albo w najmniej oczekiwanym momencie zmieniał kierunek i zawracał – z tego względu konkurencja ta obfitowała w wybuchy gromkiego aplauzu lub nagłych okrzyków zawodu ze strony widzów.
...i wbijaniem goli
W kolejnym zadaniu publiczność przekonała się, czy sołtysi grali ze swoimi dziećmi w piłkę nożną. Mając do dyspozycji pięć kolejek, musieli zdobyć jak najwięcej goli. Nie było to jednak takie proste, ponieważ powierzchnia bramki została ograniczona o połowę, natomiast umiejętności zawodników przejawiały się przede wszystkim w trafianiu dookoła bramki, a nie do niej. W pogoni za uciekającą piłką poleciał nawet sołtysowy but.
Jaskółki niekoniecznie latają
Po sołtysach, w przedostatniej konkurencji wzięli udział radni gminy – musieli zademonstrować, że pojmują zasady budowy znanego wszystkim uczniom samolocika z kartki papieru. Jaskółki nie tylko miały dobrze wyglądać; testem ich sprawności miał być jak najdalszy lot. Jak się okazało, oprócz jaskółek pojawiły się również ptaki nieloty, które po barwnym koziołku w powietrzu prawie natychmiast spadały na ziemię, nawet mimo trzech prób i pomocy innych członków zespołu.
Kto przeciągnie linę?
Ostatnią, najcięższą i wymagającą największej siły konkurencją, dotyczącą aż pięciu przedstawicieli każdej wsi było przeciąganie liny. Grupy zmierzyły się ze sobą w trzech etapach, skraplający się na czole pot oraz wyryte w ziemi dziury dla zatrzymania uciekających stóp świadczyły o poważnej i męczącej walce o pierwsze miejsce. W finale zmierzyły się ze sobą drużyny z Rzepnika, Wojkówki i Wojaszówki, odrobinę tylko pozostawiając w tyle Pietruszą Wolę i Łączki Jagiellońskie. Wygrali zdecydowanie najsilniejsi panowie z Rzepnika.
Remis i dogrywka
Po obliczeniu punktacji każdej z drużyn okazało się, że sąsiadujące ze sobą wsie, Rzepnik i Pietrusza Wola, osiągnęły remis. Konieczne było opracowanie dodatkowego sprawdzianu dla przedstawicieli obu wsi w celu wyłonienia zwycięzcy. Jako że i bramka, i piłka były blisko, organizatorzy postanowili zrobić dogrywkę na podstawie ilości strzelonych goli. Jednym punktem zwyciężyła drużyna z Rzepnika – oznacza to, że w przyszłym roku ta najmniejsza w gminie wieś będzie organizowała trzecią edycję turnieju.
Sekator dla sołtysa
Uroczystym podsumowaniem imprezy było wręczenie dyplomów oraz symbolicznych nagród, ufundowanych przez gminnych przedsiębiorców. Wsie, które zajęły miejsca na podium, otrzymały z rąk Wójta Gminy Wojaszówka, Stanisława Blicharczyka oraz Przewodniczącego Rady Gminy, Tadeusza Wójcika pamiątkowe statuetki i nagrody, a siedem pozostałych drużyn po sekatorze (do przycinania róż pod sołtysowym oknem, jak podsumowała prowadząca).
Tak prezentowała się końcowa klasyfikacja:
1. Rzepnik 74 pkt
2. Pietrusza Wola 73 pkt
3. Wojkówka 64 pkt
4. Łączki Jagiellońskie 59 pkt
5. Łęki Strzyżowskie 54 pkt
6. Ustrobna 50 pkt
7. Bajdy 49 pkt
8. Wojaszówka 48 pkt
9. Przybówka 47 pkt
10. Bratkówka 45 pkt
Dzieci nigdy się nie nudzą
W przerwach, służących przygotowaniu kolejnych zadań, organizatorzy zapewnili dobrą zabawę również dzieciom. W pierwszym konkursie udział wzięła młodzież z klas gimnazjalnych, wykazując się wiedzą na temat uzależnień. Dzieci z podstawówki rywalizowały ze sobą w skokach w worku na ziemniaki – zgromadzonych widzów zaskoczyło zwłaszcza to, że najmniejsze dzieci cechowało dużo większe wyczucie równowagi, niż te starsze. Przedszkolaki były wyjątkowo zajęte malowaniem na ustawionych dla nich sztalugach. Wszystkie dzieci otrzymały nagrody – nie liczyło się to, czy były one główne, czy pocieszenia; ważna była dobra zabawa.
Organizatorzy zatroszczyli się odpowiednio zarówno o zaplecze kulinarne, jak i o zabawę dla dzieci na nadmuchanej zjeżdzalni w kształcie tonącego Titanica. Imprezę zakończyła zabawa taneczna. Dopisali nie tylko przybyli mieszkańcy całej gminy, ale też pogoda – słoneczne i ciepłe popołudnie sprzyjało wykonywaniu zadań i dobrej zabawie.
Laura Michelis
Foto: Karol 'Ronin' Starowiejski